Ponadstuletni budynek, od lat wymagający gruntownej odnowy, w każdej chwili może się zawalić. Stan kamienicy dodatkowo pogorszył ubiegłoroczny pożar. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Częstochowie wydał decyzję o zakazie użytkowania części oficyny wschodniej, zachodniej i północnej kamienicy oraz o wykwaterowaniu mieszkańców do końca tego roku. – A co będzie z nami do tego czasu? Przecież tu nie da się żyć! – denerwują się mieszkańcy.
Kiedyś nie było najgorzej, ale pożar zniszczył wszystko
Chociaż kamienica wybudowana ponad sto lat temu od dawna niszczała i wymagała coraz liczniejszych prac naprawczych, jej mieszkańcy nie narzekali. – Jakoś się tu żyło. Trzy lata temu odnowiliśmy łazienkę i nie było tak najgorzej. Ale teraz… brak słów – mówi Janina Knap, mieszkająca na parterze w jednej z klatek.
Stan budynku, należącego do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej TBS w Częstochowie (zarządza komunalnymi zasobami mieszkalnymi), drastycznie pogorszył pożar, który wybuchł w listopadzie ubiegłego roku (pisaliśmy o nim tutaj). Doszczętnie spłonęło wówczas kilka mieszkań, zniszczony został dach nad częścią kamienicy, a w wyniku akcji gaśniczej zalano cztery lokale, które później nie nadawały się już do użytkowania.
– 7 marca wydaliśmy decyzję o zakazie użytkowania części oficyny wschodniej, zachodniej i północnej. Do końca tego roku lokatorzy mają zostać wykwaterowani. Wydział Komunalny Urzędu Miasta w Częstochowie musi podjąć decyzję, gdzie tych ludzi zabrać – informuje Krystyna Prokopska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Częstochowie.
Warunki mieszkalne w budynku rzeczywiście są tragiczne. Już na pierwszy rzut oka kamienica to ruina, w środku jest jeszcze gorzej… Oprócz smrodu, zgnilizny, wybitych przez wodę progów, sypiących się schodów, najgorsze są uginające się sufity.
W mieszkaniu Zenona Aleksiejewa sufit podtrzymują… drewniane belki. Żeby zobaczyć, jak mieszkają sąsiedzi piętro wyżej, wystarczy podnieść głowę do góry. – Przecież to jakiś horror! Żona próbowała kilkakrotnie coś w tej sprawie załatwić, ale za każdym razem odsyłano ją z kwitkiem – mówi mężczyzna.
O życie swoje i męża boi się także Janina Knap. – Śpimy przy ścianie, bo mąż mówi, że jak sufit runie, to w pierwszej kolejności na środek pokoju, a nie po bokach – dodaje kobieta.
Konieczna rozbiórka, bo budynek nie nadaje się nawet do remontu
Jak wynika z ekspertyzy budowlanej, w kamienicy należałoby wykonać prace naprawcze instalacji przeciwpożarowej, fundamentów, podłóg, więźby dachowej, pokrycia dachu, obróbek blacharskich, instalacji, przewodów stropów oraz ocieplenia – słowem: wszystkiego.
– Taki zakres koniecznych robót nie kwalifikuje kamienicy do remontu. Gdyby nawet miasto się tego podjęło, szybko okazałoby się, że trzeba przemurować całość. Budynek jest już po prostu za stary i za bardzo zniszczony – wyjaśnia przedstawicielka PINB.
Wszystko się wali, a nowe lokum dopiero po nowym roku
– Wykwaterowanie z budynku rozpocznie się po wprowadzeniu lokatorów na listę osób zakwalifikowanych do wynajmu lokali, która będzie sporządzona w czerwcu. Od tego momentu lokatorzy będą sukcesywnie przenoszeni do lokali komunalnych. Pochodzą one przede wszystkim z odzysku – po wyprowadzeniu się poprzedniego najemcy lub po jego śmierci – mówi Sylwia Bielecka z Biura Prasowego częstochowskiego magistratu.
Chociaż lokatorzy mają mieć zapewnione lokum zastępcze, oburza ich odległy termin przeprowadzki. Jak mówią, warunki, w których muszą żyć do tego czasu, nie tylko nie nadają się do mieszkania, ale stanowią zagrożenie dla ich bezpieczeństwa i życia.
– Proszę zobaczyć, jak to wszystko wygląda po pożarze! Jeszcze niedawno wszystko tutaj pływało. W niektórych mieszkaniach woda wyrwała progi i drzwi. Teraz jeszcze rury pękły. Od 17 listopada jesteśmy bez prądu, siedzimy przy świeczkach, nie da się ani uprać, ani uprasować, nie mówiąc już o oglądaniu telewizji. W urzędzie proponowali mieszkanie rotacyjne na sześć miesięcy, ale jak mieszkać na dwudziestu metrach, bez kuchni i łazienki w ruderze podobnej do naszej? Nie dość, że małe i byle jakie, to jeszcze po sześciu miesiącach znowu mamy tu wrócić?! – ubolewa Janina Knap.
Zdesperowani lokatorzy już szykują dokumentację, żeby przyspieszyć procedurę, jednak urzędnicy zapowiadają, że niewiele to da. – Nie wiem, czy możemy na cokolwiek liczyć. Poza tym pani w urzędzie powiedziała nam, żebyśmy nie spodziewali się, że pozwolą nam wybrać mieszkanie. Co to ma znaczyć? Że pójdziemy z jednych slamsów do drugich? Jak oni ludzi traktują?! – denerwuje się Bożena Kotkowska, lokatorka kamienicy.
– Robimy zdjęcia, żeby udowodnić, jak tragicznie to wszystko wygląda. Chcemy przyspieszyć wykwaterowanie. Nie możemy dłużej mieszkać w budynku, w którym sufit się kołysze. Przecież jak ktoś upuści coś ciężkiego na podłogę, to wszystko runie! – dodaje sąsiadka Danuta Kurzak.
Żal do urzędników
Mieszkańcy mają żal do urzędników, że niedawno oddanych do użytku mieszkań komunalnych przy ul. Bardowskiego w Częstochowie nie przyznano właśnie im.
– Przecież takich petentów jak my powinni uwzględnić w pierwszej kolejności. My żyjemy w prawdziwym niebezpieczeństwie! – podkreśla Janina Knap.
Lokatorzy są bezradni. Wielokrotne interwencje w UM w sprawie przyspieszenia decyzji o wykwaterowaniu lub znalezieniu w miarę komfortowych lokali zastępczych nie przyniosły skutku. Do końca roku zostało jeszcze ponad dziewięć miesięcy, a poszkodowanym brakuje już sił do życia w takich warunkach i walki o swoje. – W ogóle nie liczą się z ludźmi! Mamy już po prostu dość… – dodaje Janina Knap.
Jak informują przedstawiciele PINB, decyzja o rozbiórce kamienicy zostanie wydana dopiero po wykwaterowaniu wszystkich mieszkańców. – To nieuchronne. Budynek stwarza zagrożenie dla życia mieszkańców, więc prędzej czy później zostanie rozebrany. Inaczej mogłoby dojść do zawalenia i ktoś by za to odpowiedział – podsumowuje Krystyna Prokopska.