Rewanż w hali Polonia obejrzało kilkaset osób. Kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Częstochowianie utrzymali formę z gry w rozgrywkach Challenge Cup i już w drugim meczu wyeliminowali Farta. Kielczanie postawili jednak wysoko poprzeczkę i mieli szansę odwrócić losy tego spotkania.
Pierwszego seta lepiej rozpoczęli goście. Po kontrze Xaviera Kapfera prowadzili 3:1. Chwilę później odpowiedział Dawid Murek i był remis (3:3). W tej części spotkania dobrze spisywał się Bartosz Janeczek. Po jednej z jego kontr częstochowianie wyszli na trzypunktowe prowadzenie (14:11). W końcówce powiększyli jeszcze przewagę (22:18) i wygrali partię do 20.
Druga odsłona była wyrównana do stanu 9:8 dla Farta. W tym momencie Wojciech Sobala zaatakował w siatkę, kontrę wyprowadził Kapfer i częstochowianie przegrywali już 14:8! Marek Kardos, trener akademików zdecydował się zmienić Bartosza Janeczka. Zastąpił go oczywiście Michał Kamiński i gra AZS-u zaczęła się polepszać. Na drugiej przerwie technicznej gospodarze tracili już do rywali tylko dwa punkty (14:16). W końcówce dwie skuteczne zagrywki wykonał Sobala, zablokowany został Kapfer i AZS prowadził 22:20. Przy stanie 24:23 punkt z drugiego ataku zdobył Kamiński.
– Zamiast docisnąć przeciwnika, jak zwykle pozwalamy mu grać i później robi się nerwowo – zauważa Marek Kardos, trener AZS-u.
W trzecim secie częstochowianie znów musieli gonić wynik. Tytan przegrywał najpierw 4:8, potem zbliżył się do rywala na jeden punkt (8:9), a na drugą przerwę techniczną schodził tracąc pięc punktów. Fart nie dał już sobie wydrzeć zwycięstwa w tej odsłonie.
Najwięcej emocji przyniósł czwarty set. Obie drużyny długo grały punkt za punkt. Przy stanie 18:18 dwie kontry wykorzystał Marcus Nilsson i Fart prowadził 20:18. Częstochowianie mieli szansę wyrównać, ale zablokowany został Miłosz Hebda. Zrobiło się 24:21 dla kielczan.
W decydującym momencie siatkarze Sebastiana Świderskiego nie wytrzymali presji. W aut zaatakował Maciej Pawliński, siatki dotknął Pierre Pujol i było po 24:24. Tytan wyszedł na prowadzenie po tym, jak sędzia wychwycił podwójne odbicie u Pawlińskiego (26:25).
W nerwowej końcówce ostatni punkt podarował akademikom Nilsson (31:29). Sędzia nie był pewny, czy przy ataku Szweda nie było bloku i poprosił o wideoweryfikację. Ostatecznie punkt przyznano Tytanowi.
– Byliśmy pewni, że nie było bloku. Piłka minęła boisko – przekonuje Dawid Murek, kapitan AZS-u, który spodziewał się trudnego spotkania. – Przyzwyczailiśmy kibiców, że w Częstochowie są mecze, które podnoszą ciśnienie. Powtórzyła się sytuacja z Kielc, gdzie jedna, czy dwie piłki w drugą stronę i mogliśmy jeszcze walczyć. Ponownie udało nam się w końcówce zachować więcej zimnej krwi. Przeciwnik się pomylił. Było trochę nerwowości.
Fart Kielce zakończył już rozgrywki w PlusLidze. – Nie wszystko uda się osiągnąć w cztery tygodnie. Dziękuję prezesowi Farta, że mi zaufał. Nie udało się spłacić tego kredytu zaufania, ale nikt nie jest nieomylny. Musi ktoś wygrać. Nam się to nie udało. Zabrakło trochę szczęścia, zdrowia, umiejętności, a przede wszystkim doświadczenia w końcówkach – twierdzi Sebastian Świderski, szkoleniowiec Farta.
Pierwsze mecze o piąte miejsce Tytan AZS rozegra 17 i 18 kwietnia w Bydgoszczy.
Tytan AZS Częstochowa – Fart Kielce 3:1
(25:20, 25:23, 17:25, 31:29)
Tytan AZS: Drzyzga, Murek, Gierczyński, Sobala, Wiśniewski, Janeczek, Stańczak (libero) oraz Kamiński, Hebda, Oczko.
Fart: Pujol, Kokociński, Kamiński, Kapfer, Pawliński, Nilsson, Żurek (libero) oraz Zniszczoł, Król, Kozłowski, Buszek.