Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Fachowcy poszukiwani
0 komentarze 80 views

Fachowcy poszukiwani

Kończy się rok szkolny, więc przed uczniami trzecich klas gimnazjów wybór: ogólniak, technikum, a może zawodówka? Większość nie ma wątpliwości i wybiera szkoły ogólnokształcące. Otwierają one drogę do dalszego kształcenia, ale... nie przygotowują do konkretnego zawodu. Tymczasem pracodawcy biją na alarm: na rynku pracy brakuje fachowców. Starsi odchodzą na emerytury i tak powstaje coraz większa pokoleniowa luka. Dobry fachowiec - mechanik, stolarz, kaletnik, cholewkarz – to coraz częściej pracownik na wagę złota.

Brakuje budowlańców, tynkarzy, cholewkarzy, dekarzy, cukierników, elektryków, piekarzy, stolarzy, kaletników,  ślusarzy, tokarzy… Lista ciągnie się w nieskończoność. Gdzie tkwi przyczyna tak drastycznego spadku zainteresowania szkołami zawodowymi? Początek tej tendencji z pewnością przypada na koniec lat 90. ubiegłego stulecia, kiedy upadło wiele państwowych zakładów pracy. Tym samym nastąpił kryzys zasadniczych szkół zawodowych i cechów rzemieślniczych, które w dużej mierze były przez te zakłady utrzymywane. Jak jest obecnie? Bez zmian. Absolwenci gimnazjów jak ognia unikają praktyk i szkół, przygotowujących do konkretnego zawodu.
Nie od dziś cieszą się one złą sławą, zwłaszcza wśród młodego pokolenia. Wciąż pokutuje przeświadczenie, że zawodówki są tylko dla młodzieży mało zdolnej i bez perspektyw, a ta z większymi aspiracjami nie powinna ich w ogóle brać pod uwagę. – Kiedy skończyłem gimnazjum, zastanawiałem się nad pójściem do szkoły zawodowej, żeby być cukiernikiem, jak mój tata. Zostałem jednak wyśmiany przez kolegów i skrytykowany przez rodzinę. Wszyscy radzili, abym wybrał jakiekolwiek liceum, a później poszedł na studia. Uległem ich namowom, ala dziś nie jestem pewny, czy dobrze zrobiłem – mówi absolwent jednego z częstochowskich liceów ogólnokształcących.
Z podobną presją otoczenia spotyka się większość osób, które w dzisiejszych czasach mają odwagę zrezygnować z obranego przez większość rówieśników kierunku kształcenia, aby rozwijać się w danym zawodzie.
– Rzeczywiście tak jest, że młodzież ze szkół zawodowych wciąż jest traktowana jako gorsza. Całkiem niesłusznie. Każdy z nas wie, jak bardzo liczy się dobry fachowiec – argumentuje Jadwiga Sipa, dyrektorka IV LO im. H. Sienkiewicza w Częstochowie. W jej szkole uczy się ok. 860 uczniów. To średnio aż czterokrotnie więcej niż w częstochowskich zawodówkach.
Badania przeprowadzone dwa lata temu w ramach projektu „Młodzież w rzemiośle – partnerstwo na rzecz rozwoju oświaty zawodowej” jednoznacznie wskazują, że szkoły zawodowe są najrzadziej wybieranymi przez młodzież. Proporcjonalnie do zainteresowania nimi, spadła ich liczebność. W 2008 r. w Polsce funkcjonowało 3560 liceów ogólnokształcących i jedynie 1938 zasadniczych szkół zawodowych. – Obserwuję bardzo duży przypływ młodzieży do liceum w naszej placówce, natomiast niewielkie jest zainteresowanie szkołą zawodową. Sytuacja ta nie zmienia się już od kilku lat. Skąd mamy brać fachowców, jeśli już dzieciom w podstawówce nauczyciele i rodzice wmawiają, że jedyną szansą na dalszy rozwój jest liceum? – żali się Janusz Cygan, dyrektor Zespołu Szkół im. J. Kochanowskiego w Częstochowie.
Podobnego zdania jest Waldemar Pacud z częstochowskiego Cechu Rzemiosł Drzewno-Budowlanych. Według niego rozpaczliwa sytuacja szkół zawodowych i cechów rzemieślniczych jest efektem braku odpowiedniej reklamy i zachęty. – Mało robi się w kierunku promowania tych placówek. My stoimy w miejscu, a Niemcy podbierają nam zdolnych ludzi, najlepszych fachowców – komentuje.
Jeszcze kilkanaście lat temu Cech szkolił rocznie kilkuset uczniów, dziś liczba ta nie przekracza 15. Pozostałe częstochowskie domy rzemiosła również świecą pustkami, pomimo iż regularnie zgłaszają się do nich przedsiębiorcy, poszukujący wykwalifikowanych rąk do pracy. Co ciekawe, coraz częściej oferują bardzo dobre zarobki. Fachowcy wyszkoleni jeszcze za czasów świetności szkół zawodowych starzeją się, a chętnych na ich miejsce jak nie było, tak nie ma.
– Sytuacja się nie poprawi, dopóki nie zmienią się kryteria przyjmowania do liceów. Ponadto młodzież wstydzi się chodzić do zawodówki, ponieważ wszyscy koledzy wybierają bardziej „prestiżowe” szkoły – stwierdza Ewa Zużewicz, kierownik Biura Cechu. Kiedy uczestniczyła ona w akcji promującej praktyczną naukę zawodu w podczęstochowskich wsiach, okazało się, że wybory uczniów podzielone są pomiędzy ogólniaki i technika, natomiast nikt nie opowiada się za zasadniczą szkołą zawodową.
Zdarza się jednak, że po kilku miesiącach spędzonych w liceum, uczeń zdaje sobie sprawę z tego, że poziom kształcenia jest dla niego zbyt wysoki, wówczas decyduje się zazwyczaj na praktykę czeladniczą, którą kończy egzamin. Uzyskany w ten sposób dyplom jest już przepustką do stabilizacji finansowej, czyli pełnoprawnego wykonywania wyuczonego zawodu, nie tylko w Polsce, ale i za granicą.
Edukacja młodego człowieka wcale nie musi zakończyć się na etapie kursów czy szkoły zawodowej. Po ich ukończeniu śmiało może on kształcić się dalej, zdobywając nawet wyższe wykształcenie. Jak się okazuje, takie osoby są aktualnie najbardziej pożądane na rynku pracy. – Zdecydowanie w najlepszej sytuacji są osoby z wykształceniem wyższym zawodowym. W ich przypadku wiedza idzie w parze z umiejętnościami praktycznymi. Pracownicy po zawodówkach nie cieszą się już taką popularnością, zwłaszcza ci po pięćdziesiątym roku życia – wyjaśnia Andrzej Zaguła, rzecznik prasowy Powiatowego Urzędu Pracy w Częstochowie.
Statystyki PUP nie napawają optymizmem. Pod koniec grudnia ubiegłego roku wskaźnik bezrobocia wyglądał następująco: 2,2 tys. osób bez pracy, za to z wyższym wykształceniem, z gimnazjalnym – 5,6 tys., a z zasadniczym zawodowym – 5,5 tys. osób. Wbrew zapewnieniom przedsiębiorców, sytuacja absolwentów zawodówek nie wygląda więc aż tak różowo, przynajmniej w zestawieniach liczbowych. Ponadto z doświadczenia pracowników PUP wynika, że osoby te jest najtrudniej zaktywizować zawodowo, na co wpływ ma nie tylko poziom wykształcenia, ale też czynniki środowiskowe.
Statystyki statystykami, a kandydatów na rzemieślników wciąż brakuje. Jednym z pomysłów na zachęcenie młodych ludzi do kształcenia zawodowego jest projekt systemowy „Szkoła zawodowa szkołą pozytywnego wyboru”. Minister Edukacji Narodowej zlecił przeprowadzenie go Departamentowi Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego, w marcu ub. roku. Jego podstawowym celem jest przygotowanie i propagowanie przed rokiem szkolnym 2012/2013 rozwiązań, służących zwiększeniu atrakcyjności szkół zawodowych, a w konsekwencji – zmotywowanie gimnazjalistów do dalszej edukacji w takich placówkach. Projekt realizowany jest od stycznia 2010 r., a jego finał przewiduje się na rok 2012.
Europejski rynek zatrudnienia prognozuje, że do 2020 r. zapotrzebowanie na dobrze wykwalifikowanych pracowników fizycznych będzie stałe lub nawet rosnące. Być może wdrażane działania zachęcą młodzież do kształcenia zawodowego i obudzą sektor fachowców z kilkunastoletniego marazmu.

 

.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl