Po długiej i meczącej podroży (36 godz.) Bogumiła Raulin dotarła do podnóża najwyższego szczytu Europy, do miasteczka Terskol.
– Nie obyło się bez łapówek, które są tu, w Rosji, jak i na Ukrainie, tak powszechne, że przy ich dawaniu można nawet otrzymać resztę – wspomina Miłka. – Przez Ukrainę do pewnego momentu, a dokładnie do Charkowa, jedzie się jak po stole. Jest świetna, nowa autostrada – dodaje.
Tereskol to małe miasteczko u podnóża Elbrusa. Niewielu tu turystów. W miasteczku jest wszystko: wypożyczalnia sprzętu, sklep z pamiątkami i mapami, internet na poczcie. Można tu tez załatwić OVIR. W mieście jest dużo policji i żandarmów straży granicznej z kałaszami na ramieniu.
Bogumiła Raulin jednak nie marudziła zbyt długo w mieście i pomimo tego, że martwiła się o swoją kondycję, dosyć szybko postanowiła rozprawić się z górą.
– Jestem w Prijucie (4100 m). Jest bardzo przenikliwy i silny wiatr. Temperatura niewiele poniżej zera. Choroba wysokościowa na razie mi nie dokucza. Jeżeli w nocy będę czuła się tak dobrze, jak teraz, będę atakować szczyt. Pogoda zmienia się z minuty na minutę – napisała Bogumiła.
O planowanej trasie więcej możecie przeczytać tutaj.
Patronem medialnym wyprawy jest Gazeta Internetowa wCzestochowie.pl.