– Od 9 lat był spokój. Nie podchodziła tutaj żadna dzika zwierzyna – mówi Paweł Labocha, prezes KS-u Kotowice. – Dziki przyszły dwa razy i tak zryły boisko, że nie nadaje się do treningów.
Według szacunków Labochy, ogrodzenie obiektu i naprawa płyty boiska to koszt 20 tys. zł. Tyle wynosi roczny budżet drużyny, w której trenuje ok. 50 piłkarzy. – Klubu nie stać na taki wydatek – twierdzi Labocha. – Czekamy aż pojawi się jakiś sponsor, ale to mało prawdopodobne.
KS Kotowice nie może liczyć na odszkodowanie ze strony związków łowieckich, bo to nie jest uprawa rolna. – Nawet gdybyśmy dostali jakieś pieniądze od związków, byłaby to kropla w morzu potrzeb – uważa Labocha.
Brak możliwości rozgrywania spotkań na własnym terenie praktycznie pozbawił szans drużynę z Kotowic na awans do wyższej klasy rozgrywkowej. – Chcieliśmy awansować i były na to szanse. Teraz nie mamy atutu własnego boiska, tylko musimy grać na obcym terenie – zauważa Labocha.
15 czerwca klub organizuje festyn charytatywny przy remizie OSP w Kotowicach. Dochód z imprezy zostanie przeznaczony na naprawę płyty boiska i ogrodzenie obiektu. – Będziemy bawić się w rytmie disco polo z zespołem z Wrocławia. Zaprezentuje się też grupa rycerska z Żarek – zaprasza Labocha.