Jak już pisaliśmy, z nieoficjalnych informacji wynika, że w urządzeniach sterowania ruchem pociągów na posterunkach Starzyny i Sprowa, między którymi w sobotę doszło do katastrofy kolejowej, dochodziło do awarii (więcej na ten temat tutaj). Na posterunku Starzyny, gdzie pracował dyżurny ruchu, któremu postawiono zarzuty spowodowania katastrofy kolejowej, tuż przed tragedią miało dojść do usterki automatu zwrotnicy. Nie działało jej zdalne sterowanie.
RMF podało dzisiaj, że dotarło do nagrań rozmów dyżurnych ze Starzyn i Sprowa, z których wynika, że dyżurny, któremu postawiono zarzuty, wiedział, że zdalne sterowanie zwrotnicą nie działa i że musi przestawić ją ręcznie.
– „Dyżurny mówi na nagraniu, że musi iść i przestawić ją ręcznie” – podało RMF. Mimo to doszło do zderzenia pociągów. Częstochowska prokuratura, która nadzoruje śledztwo w tej sprawie, dla dobra postępowania nie komentuje tych informacji.
– Analizujemy materiał dowodowy, który jest bardzo obszerny. Jest zbyt wcześnie, by odnosić się do tej kwestii – stwierdził prokurator Tomasz Ozimek z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Częstochowie