W 1998 roku Agnieszka Zajdel wspólnie ze swoją siostrą Joanną zorganizowała pierwszą Wigilię dla dzieci z tzw. Starego Zawodzia. – Mieszkam tam, widziałam dzieci wychowywane przez podwórko, dzieci z domów, w których nie ma prądu, w których często zagląda się do kieliszka – to dla nich to zrobiłyśmy – wspomina. Na Wigilię przyszło kilkoro dzieci. Wtedy zrodził się pomysł zadbania o bardziej kompleksów wsparcie dla nich. – Otrzymaliśmy miejski lokal przy ulicy Manganowej, stary, zniszczony, ale to było nasze miejsce – wspomina Zajdel.
Z czasem świetlicę zaczęło odwiedzać coraz więcej dzieci, przychodziły, by w przy świetle odrobić lekcje (bo w domu nie było prądu), by zjeść coś (bo w domu jedzenia nie było), ale przede wszystkim po to, by pogadać, by poczuć bliskość (bo cierpiały na deficyt miłości). – Nawet nie na prezenty i zabawy czekały maluchy, najbardziej lubiły ten czas, gdy siadaliśmy w kręgu i każde z nich mogło powiedzieć o tym, co wydarzyło się w domu, w szkole – mówi Zajdel. – O tym, że mama przyszła pijana, że tata wyszedł z domu i nie ma go trzeci dzień, albo z drugiej strony, pozytywnie o tym, że w szkole zaczęło się układać. To czego najbardziej te dzieciaki potrzebowały i potrzebują (bo świetlica ciągle działa), mimo zmieniających się czasów, to dowartościowanie, danie im poczucia godności, kształtowanie wysokiej samooceny, bo to przekłada się na ich późniejsze, dorosłe życie.
Zajdel śledzi losy podopiecznych. Jak mówi są wśród nich tacy, którzy niestety powielają dysfunkcyjne schematy wyniesione z domu. Jest jednak też grupa takich, którzy mają tzw. normalne życie, rodziny, domy bez alkoholu, pokończyli studia, pracują. – I stale nas odwiedzają, część teraz działa w formie wolontariatu w naszej świetlicy – mówi Zajdel.
W 2002 roku Agnieszka Zajdel została pracownikiem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Pracuje w terenie, właśnie w rejonie Zawodzia. – Jestem blisko, nie tylko dzieci, ale też ich rodzin, to pozwala łatwiej i szybciej reagować w sytuacjach kryzysowych, rozwiązywać problemy – mówi.
Świetlica się rozrasta. Budynek, m.in. dzięki wsparciu sponsorów został wyremontowany, ma centralne ogrzewanie. Dla podopiecznych organizowane są, oprócz codziennego wsparcia, okazjonalne imprezy, wyjazdy na ferie i wakacje, obozy narciarskie. W prowadzeniu świetlicy pomaga kilka osób, Agnieszka Zajdel podkreśla, że to przede wszystkim dzięki ich zaangażowaniu placówka może funkcjonować.
Agnieszka Zajdel znalazła się wśród 7 osób w kraju, do których trafiły listy gratulacyjne z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Doceniono jej „nowatorskie rozwiązania w obszarze pomocy dzieciom i młodzieży z rodzin zagrożonych wykluczeniem społecznym”. Sama o sobie Zajdel mówi skromnie: mam po prostu dużo miejsca w sercu.
63