Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Cudze i używane czy swoje i nowe? Schyłek czy szczytowa forma lumpeksów?
0 komentarze 68 views

Cudze i używane czy swoje i nowe? Schyłek czy szczytowa forma lumpeksów?

Nieużywane sukienki od Diora wiszą obok spranych bluzek wątpliwej jakości i estetyki. Sklepy z używaną odzieżą wciąż zaskakują różnorodnością asortymentu. Kilkanaście lat temu ubieranie się w secondhandach bywało dla wielu powodem do wstydu, ale już od dawna używaną odzież promują znane osoby ze świata mody i filmu. A jak trzymają się ciucholandy w Częstochowie?

Nie każdemu dogodzisz

– Przeglądam, przeglądam, ale nie przekonuje mnie jakość tych ubrań. Proszę spojrzeć, pęczki na materiale, cudzy zapach… Myślałam, że to ma lepszą jakość – mówi z niesmakiem pani Janina, buszująca w jednym z częstochowskich ciucholandów.

Stojąca obok kobieta wybrała już trzy spódnice i apaszkę. – Mnie tam nie przeszkadza, że ktoś w tym chodził. Przede wszystkim zawsze kupię tu ubrania, których nie nosi połowa kobiet na ulicach, a poza tym ceny są kuszące – argumentuje klientka i dodaje: – Żadna z moich znajomych nie zorientowała się, że moje ubrania są używane, a ja się tym szczególnie nie chwalę. Ubieram się niedrogo i modnie, a ludzie myślą, że wydałam na zwartość szafy majątek. Niech myślą! – żartuje.


Weterani branży kontra nowicjusze

Zdania są podzielone również wśród osób, pracujących w tej specyficznej branży. Małgorzata Kotnowska sklep z używaną odzieżą prowadzi od ponad dwudziestu lat. Przeżywała już wzloty i upadki, bo jak mówi – ubieranie się w lumpeksach kiedyś było „obciachem”, potem stało się dopuszczalne, później zaś – dzięki opiniom ekspertów od mody – stało się po prostu modne.

Jak jest obecnie? – Znacznie lepiej niż choćby dwa lata temu. Wtedy rynek zdominowała tania chińszczyzna. Jednak ludzie znowu doszli do wniosku, że lepiej kupić wypraną, używaną odzież niż chińską, która i tak po jednym praniu jest do wyrzucenia – mówi właścicielka sklepu.

Na wieszakach można znaleźć tu wszystko – od bielizny po spodnie i płaszcze. Koszulki na ramiączkach można kupić już za 3 zł, bluzki z długim rękawem – za 10 zł. Jest też odzież na wagę, płacisz 15 zł i wychodzisz z kilogramem odzieży!

Z obserwacji sprzedawczyni wynika jednak, że klientki nie przychodzą nastawione na konkretny zakup. – Wpadają, rozglądają się, buszują. Szukają prawdziwych perełek. Miałam kiedyś sukienki z MaxMary i z Diora, każda za jedyne 50 zł! – wspomina Małgorzata Kotnowska.

Pani Małgorzata na zainteresowanie klientów nie narzeka, od lat odwiedzają ją stałe klientki, na bieżąco przybywa również nowych. Zdecydowanie mniej optymistycznie na tę branżę patrzy Marta Andrykowska, właścicielka sklepu z używaną odzieżą, która po pół roku działalności planuje… zwinąć interes. 

– Mam dość, próbowałam już u mnie na wsi i w centrum Częstochowy. Tam ludzie wstydzili się przychodzić do takiego sklepu, żeby ich przypadkiem sąsiedzi nie zobaczyli, tu z kolei nie stać mnie na czynsz i coraz droższy towar. Hurtownie cenią się coraz bardziej, a klientom wydaje się, że jak coś jest używane, to powinno być za darmo… – mówi z rezygnacją sprzedawczyni.

Dodatkowo konkurencja jest coraz większa. W Częstochowie działa obecnie kilkanaście secondhandów. Wytrzymują tylko te największe. Towar jest tani, więc trzeba go sprzedać naprawdę dużo, żeby utrzymać biznes.

Zdaniem właścicielki sklepu, portfele częstochowian wciąż są szczupłe, a najbiedniejsi z nich mają żal do właścicieli lumpeksów, że podwyższyli ceny. – Te osoby zarzucają mi, że miały to być sklepy dla nich, a nie dla bogatych pań, które przychodzą poszukać czegoś niekonwencjonalnego. Z moich obserwacji wynika, że ludzie w Częstochowie po prostu nie mają pieniędzy – dodaje Andrykowska.

Kupiłeś bluzkę za trzy zł? Możesz ja oddać… teoretycznie

Wielu konsumentów nie zdaje sobie sprawy z tego, że używana odzież również podlega prawu zwrotu. – Generalnie prawo do zwrotu, wymiany czy naprawy jest takie samo, jak w przypadku każdego innego, nowego towaru. Co nie zmienia faktu, że w przypadku ubrań z ciucholandów, klienci często rezygnują z reklamacji, bo nie chce im się, bo uważają, że nie warto. Są to towary o niższej wartości, więc nie opłaca im się jeździć, upominać i tego oddawać. Właściciele też niechętnie patrzą na takie reklamacje. W tym przypadku – z uwagi na to, że sklepy te nie oferują kilku identycznych egzemplarzy danego towaru – nie możemy liczyć na wymianę, ale na zwrot lub naprawę. Przyznam, że właściciele takich sklepów rzadko respektują to prawo konsumenckie, a i samym zainteresowanym nie chce się o nie ubiegać. Ale zarówno jedni jak i drudzy muszą pamiętać, że takie prawo jest – wyjaśnia Wojciech Krogulec, miejski rzecznik konsumentów w Częstochowie.

Stylistka: Lumpeksy? Ja dziękuję

Chociaż lumpeksy zyskują rzesze wielbicielek, które upierają się, że takie sklepy niezaprzeczalnie górują nad „standardowymi”, ich zdania nie popiera częstochowska stylistka Milena Bieńkowska.

– Wiem, wiem, te sklepy powstają jak grzyby po deszczu we wszystkich większych i mniejszych miastach i przeżywają prawdziwe oblężenie, co może świadczyć o zapotrzebowaniu na nie. Kto z nich korzysta? Albo ludzie biedni, albo szukający oryginalności. Z całą pewnością nigdzie indziej nie znajdziemy takiej różnorodności stylów, propozycji z różnych sezonów pod jednym dachem i w tak niskiej cenie. Trzeba jednak mieć dużo wprawy i wyczucia, żeby się w tym wszystkim nie zagubić… – przyznaje.

Sama jednak nie założyłaby ubrania po wcześniejszej właścicielce. Dlaczego? – Według mnie ubrania mają swoją historię… Szczególnie kobietom tak trudno rozstać się ze swoją odzieżą. Potrafią przechowywać ją przez dziesiątki lat, bo przy każdym spojrzeniu na starą sukienkę powracają wspomnienia, emocje… Co jeśli ubrania zakupione w lumpeksie będą miały zakodowane negatywne emocje? To dość kontrowersyjna opinia, a tak na poważnie: w lumpeksach działa podobny mechanizm, jak w przypadku wyprzedaży. Klienci kupują dużo, tylko dlatego, że ceny są niskie, często wybierają fasony niepasujące do ich sylwetek, nietrafione kolory. Dlatego mam do tego dość sceptyczne nastawienie… – podsumowuje stylistka.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl