Choć były to czasy zamierzchłe, od których dzielą nas już setki lat, to jednak pamięć o Polakach jest na Podolu wciąż żywa. Jedną z pamiątek, która pamięta tamte czasy, jest zamek w Chocimiu.
Początki warowni sięgają XIII wieku, gdy fundacją książąt ruskich nad urwistym brzegiem Dniestru powstał gród. Wielokrotnie przebudowywany przetrwał liczne najazdy, by pod koniec XVI wieku znaleźć się w granicach Rzeczypospolitej. Od tego czasu stał się ważnym punktem oporu przed najazdami Tatarów i Turków, pustoszących Podole i południowe ziemie Polski. Twierdza i jej obrońcy wielokrotnie wsławili się męstwem i chwałą.
Potwierdzają to wydarzenia z 1621 roku, gdy w stoczonej w okolicach bitwie Polacy odnieśli nad Turkami świetne zwycięstwo. Oblężenie twierdzy i nieustępliwość jej obrońców stały się jednym z ważniejszych osiągnięć polskiego oręża, w tym jednym z ważniejszych punktów kariery dowodzącego armią hetmana Jana Karola Chodkiewicza.
Ogladając twierdzę trudno powstrzymać zachwyt przed gigantycznymi murami. Uznanie w oczach turystów i miłośników militariów budzi również ogromny obóz, zbudowany przez chroniące się w twierdzy międzynarodowe wojska. Surowość budowli rekompensuje położenie twierdzy. Znajduje się ona w głębokim jarze, który dodatkowo od południa chroni wartki nurt Dniestru. Nic dziwnego, że nietrudno spotkać tutaj malarza czy rysownika, który na rozstawionym na sztaludze płótnie utrwala piękno tego miejsca.
Oprowadzający po warowni przewodnik (Ukrainiec) wielokrotnie potwierdza związki twierdzy z Polską. Przywołuje bohaterów trylogii Henryka Sienkiewicza, zachęcając do obejrzenia innych położonych w ścisłym sąsiedztwie warowni Podola: Kamieńca Podolskiego, Okopów św. Trójcy czy sąsiedniego Żwańca. To właśnie wtedy rodzą się porównania. Stają przed oczami turysty wapienne zamki i warownie Jury (nota bene również opisywane przez Sienkiewicza), które – jak te na Podolu, choć oddalone o setki kilometrów – strzegły polskich granic.