– To kolejna nasza porażka, która jednak wstydu nam nie przynosi – mówi Jarosław Dymek, menedżer Włókniarza. – Mieliśmy szansę zdobyć dwa punkty w Zielonej Górze.
Po tym jak częstochowianie w cuglach przegrali z zielonogórzanami na własnym torze niemal pewne było, że Włókniarz polegnie w Zielonej Górze. Niewiadomą pozostawał jedynie rozmiar porażki. Tymczasem częstochowscy żużlowcy udowodnili, że potrafią być równorzędnym przeciwnikiem dla zdecydowanie silniejszych ekip. Losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero w ostatnim wyścigu. Jeszcze wtedy Włókniarz miał szansę wywieźć remis z Zielonej Góry. Daniel Nermark i Grigorij Łaguta minęli jednak linię mety na dwóch ostatnich pozycjach i Włókniarz przegrał ostatecznie różnicą ośmiu punktów.
Marek Cieślak, trener Falubazu, nie jest zaskoczony postawą częstochowian. – Zespół z Częstochowy ma kilku bardzo dobrych zawodników. Jeśli szybko dostosują sprzęt do panujących warunków na torze, są groźni dla każdego – przyznaje Cieślak – Wiedziałem, że będzie bardzo trudny mecz. Bałem się Włókniarza, bo jego zawodnicy jechali na luzie.