– Bombkowych trendów jest tyle, ilu użytkowników. Jedni lubią, gdy choinka jest różnokolorowa, inni obstawiają na monochromatyczne zestawienia – mówi Robert Kowalczyk, właściciel firmy Roba, producent bombek z Częstochowy. – W tym wypadku o gustach się nie dyskutuje. Najważniejsze, by bożonarodzeniowe drzewko przyniosło radość domownikom.
Wzorów bombek są ogromne ilości. W Polsce – m.in. ze względu na przywiązanie do tradycji – najlepiej sprzedają się bombki kuliste. Klienci zagraniczni chętnie wybierają tzw. foremki.
– To bombki w różnych kształtach – mówi Kowalczyk. – Może to być kominiarz, mikołaj, samochód, właściwie wszystko… Mamy zresztą klienta z Anglii, na którego zamówienie wykonujemy różnorodne kształty.
Zdarzają się nietypowe zamówienia: bomka w formie amerykańskiej flagi czy wizerunek papieża. – Mieliśmy kiedyś zamówienie z Belgii: 3 bombkowe miniatury, czyli koszyk z małżami, papierowa torba z frytkami i piwo – wspomina Kowalczyk. – Długo się zastanawialiśmy nad formą, ale udało się.
Każda z bombek w firmie Kowalczyka to ręczna robota. Najpierw szkło jest wydmuchiwane. W przypadku bombek kulistych – robi się to bez formy, w przypadku ozdób foremkowych – najpierw gorące szkło wlewane jest do kształtki. Następnie bombki trafiają do zdobienia. Farby, lakiery, klej i brokat. Wszystkie te składniki, a także talent i wyobraźnia dekoratorek sprawiają, że jedna za drugą powstają małe rękodzilnicze cudeńka. Potrzeba przynajmniej 8 godzin, by zestaw 12 sztuk bombek foremkowych był gotowy.
Ceny bombek są różne. Prosty zestaw kulistych ozdób kupić można za 20 złotych. Od podobnej kwoty zaczynają się ceny bombek foremkowych – tu jednak płacimy za sztukę. Są też warte kilkadziesiąt złotych duże kuliste bombki i ozdoby o kilkunastocentymetrowej średnicy, do powieszenia na specjalnie przygotowanym do tego celu wieszaczku.