– Marcin nie dojechał nawet na konferencję, nie ma też nikogo z jego sztabu. Dlatego daję ten prezent organizatorom, z prośbą o jego przekazanie Marcinowi, żeby choć raz wyszedł do
ringu jak prawdziwy mężczyzna. Paczka zawiera dwa jaja, powinny Marcinowi pomóc w podejmowaniu męskich decyzji – powiedział podczas konferencji Wojciech Bartnik.
5 listopada Najman przegrał już w pierwszej rundzie walkę rewanżową z Przemysławem Saletą. Powodem przerwania pojedynku była kontuzja częstochowskiego boksera. W rozmowie z Gazetą Internetową wCzestochowie.pl stanowczo odrzucił możliwość walki z Bartnikiem.
Krzysztof Gorzkiewicz, współorganizator gali, stwierdził, że częstochowski bokser nie przedstawił żadnych wyników badań, świadczących o jego kontuzji. – Powinien przedstawić nam jakieś USG czy inny dokument, potwierdzający stan uniemożliwiający stawienie się w Kaliszu na walce. Nie zrobił tego… – podkreślił Gorzkiewicz.
Dlaczego Najman nie pojawił się na konferencji? – Krótko przed konferencją Marcin wysłał do nas wiadomość sms, w której oświadczył, że nie dotrze na walkę oraz na konferencję. Nie wiem, dlaczego nie przedstawił nam jakiegokolwiek dokumentu, potwierdzającego niezdolność nawet do przyjazdu na konferencję – zastanawiał się Gorzkiewicz.
Tymczasem jak udało nam się dowiedzieć Najman był tego samego dnia w Warszawie, gdzie udzielał wywiadu dla radia Boxing News.
Wojciech Bartnik przypuszcza, że częstochowski bokser symuluje kontuzję. – Dochodzą mnie słuchy, że Marcin ściemnia i na co dzień trenuje, a gips zakłada tylko publicznie. O tyle mnie to niepokoi, że przecież do dnia dzisiejszego nie przesłał organizatorom USG nogi, do czego jest zobowiązany – zauważył. – Ja trenuję cały czas i mam nadzieję, że Marcin w ciągu tego tygodnia pokaże, że testosteron ma nie tylko w pseudonimie. Jestem daleki od ubliżania, ale Marcin przy podpisywaniu umowy z organizatorami powiedział, że Bartnika to nawet na wózku może trafić…