Klementyna Zjawiona: Dzisiaj grasz jeden koncert z przerwami, czy raczej trzy koncerty? Sety będą jakoś podzielone?
Bajzel: Są to trzy sety trwające po dwadzieścia minut. Są one podzielone tematycznie. Każde wyjście jest prezentacją konkretnej mojej płyty.
KZ: Pamiętasz swój pierwszy koncert w Częstochowie w 2008 roku, w klubie Carpe Diem, na którym zebrało się co najwyżej kilkanaście osób?
Bajzel: Wspominam to bardzo miło, ale w Częstochowie przed publicznością pojawiłem się już wcześniej, razem z Antonim Gralakiem. Jest on dla mnie mentorem tego miasta. Zaprosił mnie na Garaż Festiwal i tam graliśmy dużo jazzu.
KZ: Przyznam, że bałam się rozczarowania, gdy dowiedziałam się o zmianie języka w tekstach Twoich piosenek. Niepotrzebnie, Twoje polskie teksty są szczególnie udane. Dlaczego zrezygnowałeś z anglojęzycznych piosenek?
Bajzel: Chodzi mi o bezpośredni kontakt z publicznością. Jak się gra w Polsce i śpiewa po angielsku, tworzy się pewnego rodzaju barierę. Publiczność odbiera to wtedy tak, że ktoś tam śpiewa na scenie, jest fajnie, ale tak naprawdę o co chodzi? W pewnym momencie odkryłem, że mam coś minimalnie do powiedzenia i chciałem to bezpośrednio do ludzi powiedzieć. Na tym polega rola artysty, że powinien trzymać kontakt z publicznością.
KZ: Ostatnio zostałeś nowym członkiem Pogodna.
Bajzel: Czuję się z tym znakomicie. Między innymi gram właśnie z Gralakiem. Gram od września. Zostałem zaproszony do nowego składu, co mnie bardzo ucieszyło.
KZ: Twoja nowa płyta „Mała wulgaria” ukazuję się pod szyldem Mystic Production. Ta wytwórnia, kiedyś kojarzona raczej z muzyką metalową, ma sporo kontraktów podpisanych z czołówką polskiej alternatywy. Co sprawiło, że i Ty wstąpiłeś w szeregi Mystic Production?
Bajzel: Okazało się, że jest to bardzo dobra wytwórnia. Z jednej strony jest ona niezależna, a z drugiej potrafi działać. Większość niezależnych wytwórni nie ma takiego zaplecza, pieniędzy, chęci i wiary w siebie, żeby coś robić. To jest niezależna wytwórnia, która teraz wydaje już wiele undergroundowych, nie metalowych kapel, które potrafi wypromować. Mnie nie zależy na wielkiej promocji, ale chciałbym, żeby ludzie wiedzieli o tym, że moja płyta się pojawia. Mystic Production myślę, potrafi to zrobić.
KZ: Jak podoba ci się Frytka Off?
Bajzel: Bardzo! Dzisiaj jeszcze frytek nie jadłem, ale jest to dla mnie zaskakujące, bo w Polsce nie ma czegoś takiego jak aleja frytkowa. Cały festiwal jest zorganizowany bardzo profesjonalnie co mi się bardzo podoba.
KZ: W takim razie zapraszamy na frytki. Smacznego.
Bajzel: Dziękuję, na pewno się wybiorę.
współpraca: Klementyna Zjawiona