To nie był łatwy mecz dla częstochowskiej drużyny. Co prawda obyło się bez złotego seta, ale Tytan musiał mocno się napracować, aby wygrać w Menen i znaleźć się w finale Challenge Cup.
– Problem polega na tym, że nie potrafimy dobrze wejść w poszczególne sety i musimy potem gonić rywali – twierdzi Marek Kardos, trener AZS-u. – W czwartym secie przy stanie 19:19 przeciwnicy popełnili dwa błędy. Zaczęli powoli pękać, co wykorzystaliśmy w decydujących momentach.
Wypełniona do ostatniego miejsca hala w Menen, a także jej nieregularność, to zdaniem Kardosa elementy, które utrudniały grę akademikom. – Było bardzo głośno i nerwowo po stronie rywali – wspomina szkoleniowiec AZS-u.
W rewanżu przeciwko Prefaxis sprawdził się w roli pierwszego atakującego Michał Kamiński. Powoli do gry wraca po kontuzji Bartosz Janeczek. – Bartek wchodził na razie na pojedyncze akcje. Chcemy powoli wprowadzać go do gry – mówi Kardos.
W wielkim finale Challenge Cup Tytan AZS zmierzy się drużyną Radosława Panasa. Częstochowianie nie mają szczęścia do siatkarzy ze stolicy. – To, że trafiliśmy w finale na Politechnikę, to zasługa ich dobrej gry. To jest puchar, gra się dwa mecze, emocje są inne. Trzeba po prostu zaryzykować – uważa Kardos.
Pierwszy finałowy mecz odbędzie się we wtorek 27 marca w Warszawie.