AZS pokpił memoriał?

Ci, którzy przyszli w piątek do hali Polonia, żeby zobaczyć drużynę AZS-u, wychodzili po meczu rozczarowani. Bardziej niż wynikiem zdziwieni byli sposobem, w jaki nasz zespół potraktował ten mecz…
Częstochowscy siatkarze przystąpili do spotkania w treningowych strojach, na których nie było nawet numerów. O ile w dwóch pierwszych setach AZS stawiał opór Fartowi, o tyle trzecią partię oddał już bez walki.
– Wyglądało to tak, jakby nasza drużyna zagrała od niechcenia. Poziom sportowy w wykonaniu naszych siatkarzy można porównać chyba do strojów, w jakich wystąpili. Na ich koszulkach nie było nawet numerów, więc czasem trudno było zorientować się, kto z nowych siatkarzy pojawił się na boisku – skomentował po meczu jeden z kibiców AZS-u.
Co ciekawe, memoriałowego spotkania zarząd AZS-u nawet nie obejrzał, bo… wyjechał na siatkarskie mistrzostwa Europy do Czech.
– Nie mam wpływu na to, co robią prezes i członkowie częstochowskiego klubu. Na imprezie były jednak osoby, które są związane z AZS-em i w jakiś sposób pomagają klubowi – zauważa Tomasz Łuszcz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Częstochowie. – Mam świadomość, że drużyna może nie mieć jeszcze oficjalnych strojów na sezon 2011/2012, albe można było to zrobić trochę inaczej. Strój naszego libero chyba najbardziej odbiegał od przyzwoitości.
Mimo to zdaniem Łuszcza impreza się udała. – Ci wszyscy, którzy wróżyli, że nowa formuła memoriału nie wypali, nie mieli racji. Śmiem twierdzić, że frekwencja była wyższa niż w czasie ligowych meczów AZS-u – zauważa Łuszcz.
Próbowaliśmy skontaktować się w sprawie koszulek siatkarzy i absencji zarządu klubu podczas memoriału z prezesem AZS-u Konradem Pakoszem, ale nie odbierał dziś telefonu.