Paradoksalnie jeden z dwóch najlepszych meczów częstochowianie zagrali w hali Polonia przeciwko Zaksie Kędzierzyn Koźle. Choć akademicy przegrali 1:3, ich skuteczność w ataku wyniosła najwięcej, bo 55 procent. Wyjątkowo dokładnie też grali w przyjęciu (42 proc.). Zdobyli również 9 punktów blokiem oraz 5 bezpośrednio z zagrywki.
Na podobnym poziomie rozpoczęli rozgrywki w PlusLidze. W inauguracyjnym spotkaniu zmierzyli się z kolejnym potentatem – Jastrzębskim Węglem. W meczu, który akademicy wygrali 3:1, atakowali ze skutecznością 53 proc., przyjmowali na poziomie 45 proc., 11 punktów zdobyli blokiem, a 6 razy zaskoczyli rywali zagrywką.
W obu pojedynkach częstochowianie psuli jednak mnóstwo serwisów. Zespołowi Jastrzębskiego Węgla oddali 18 punktów bezpośrednio z zagrywki, a Zaksie – 17 „oczek”. W tym elemencie gry najwięcej punktów stracili jednak w spotkaniu ze Skrą Bełchatów, bo aż 19.
Znacznie lepiej było w wygranym zresztą pojedynku z pretendentem do medali Asseco Resovią Rzeszów. Częstochowianie zdobyli 9 punktów z zagrywki i stracili 11. Kapitalnie prezentowali się w bloku zdobywając w tym elemencie 13 „oczek”.
Szkoleniowiec AZS-u Marek Kardos słusznie zauważył, że głównym problemem naszej drużyny jest przede wszystkim dobra zagrywka. Niemal w każdym meczu częstochowianie mieli z nią mniejsze, bądź większe kłopoty.
Nasuwa się przynajmniej jeszcze jedna rzecz. AZS zdecydowanie lepiej radził sobie z faworytami rozgrywek, niż z drużynami słabszymi. No może poza ostatnim spotkaniem z gdańszczanami. AZS pokonał Trefl 3:0, ale statystycznie wcale nie wypadł najlepiej. Cieszy na pewno fakt, że częstochowianie zdobywali punkty blokiem (12 pkt). Na przyzwoitym poziomie zagrali również w ataku (46 proc.).
Dwa najsłabsze spotkania AZS rozegrał przeciwko akademikom z Olsztyna i Fartowi Kielce. W obu meczach podopieczni Marka Kardosa zagrali na bardzo niskiej skuteczności w ataku (38 proc.), słabo przyjmowali, a także psuli sporo zagrywek.