– To wszystko wygląda jak w kiepskiej komedii, w której włodarze siedzą nad planem miasta i mówią: tam przesuniemy jezioro, a tam las… – mówi Grzegorz Panek, radny dzielnicy.
Internat na mieszkania tymczasowe, dzieci do pogotowia opiekuńczo-wychowawczego…
Na razie decyzja nie zapadła, a urzędnicy podkreślają, że przenosiny wciąż pozostają w sferze planów.
– Zostanie to jeszcze przemyślane i dopiero wówczas decyzja zostanie podjęta. System sądowniczy nakazuje jednak, że osobom, które na podstawie wyroków sądowych nie kwalifikują się do lokali socjalnych, musimy zapewnić lokale tymczasowe – tłumaczy Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Częstochowie.
Skąd pomysł, aby wykorzystać do tego właśnie budynek internatu przy ul. Legionów?
– Przede wszystkim można go łatwo podzielić, ponieważ stoi na osobnej działce. Są to małe lokale, więc opłata za nie będzie minimalna. Może dzięki temu te osoby staną na nogi i uda im się odbudować życie i finanse – dodaje rzecznik.
Mieszkańcy: Nie podoba nam się to!
Jednak przedstawiciele rady dzielnicy ani myślą ustąpić. Są przekonani, że zamieszkanie internatu przez bezdomnych doprowadzi do rozprzestrzenienia się patologii w dzielnicy, przyczyni się do upadku świetnie prosperującego internatu i pobliskiej szkoły oraz zniechęci młodych mieszkańców placówki (i potencjalnych studentów) do kontynuowania nauki w naszym mieście. Mieszkańcom nie spodobało się również to, że nie zorganizowano w tej sprawie konsultacji społecznych i nie zapytano ich o zdanie.
– Po raz pierwszy pomysł ten pojawił się na sesji rady miasta 16 lutego, ni z gruchy, ni z pietruchy! Dowiedzieliśmy się, że miasto chce zlikwidować internat. Początkowo miała to być całkowita likwidacja, ale po naszej interwencji naczelnik Wydziału Edukacji Ryszard Stefaniak i zastępca prezydenta Częstochowy Przemysław Koperski stwierdzili, że internat nie będzie likwidowany, tylko przeniesiony do pobliskiego ośrodka opiekuńczo-wychowawczego. To śmieszne, bo jest to jedyny w Częstochowie w pełni obłożony internat. Muszą teraz przekształcić pogotowie w internat, a internat w mieszkania tymczasowe… Obłęd! – żali się Arkadiusz Chrzan, radny dzielnicy Zawodzie-Dąbie.
Zawodzie znów będzie owiane złą sławą?
Środowisko jest przeświadczone, że internat zasiedlą osoby z tzw. marginesu społecznego.
– Nie chcemy piętnować wszystkich bezdomnych, w wielu przypadkach wartościowych ośób, ale niestety – większośc z nich to ludzie, którzy nie płacą czynszu, są niebezpieczni, nie potrafią zaaklimatyzować się w społeczeństwie, są alkoholikami i agresorami! Strach będzie wyjść na ulicę! – denerwuje się Krystyna Stefańska, przewodnicząca rady dzielnicy Zawodzie-Dąbie.
– To nie są wyłącznie patologie, bo z różnych przyczyn ludzie ci popadli w tarapaty. Nie będą kierowane tam natomiast osoby z problemami alkoholowymi czy oskarżane o przemoc w rodzinie. Te obawy mieszkańców powinny być więc mniejsze. Ponadto, gdyby ta decyzja została podjęta, przeznaczylibyśmy więcej środków na przeciwdziałanie alkoholizmowi oraz na miejsca rekreacji dla młodzieży. Być może zamieszkaliby tam również pracownicy Ośrodka Integracji Społecznej, dzięki czemu nowi lokatorzy zaczęliby pracę – odpiera zarzuty rzecznik magistratu.
Przekwalifikowanie placówek to sporo zamieszania… Co za tym idzie?
Kolejny znaczący problem, to – zdaniem radnych dzielnicy – kwestia przystosowania internatu do potrzeb bezdomnych oraz pogotowia opiekuńczo-wychowawczego do potrzeb dzieci… Dyrektor pogotowia stwierdził, że na dzień dzisiejszy nie ma możliwości zapewnienia odpowiednich warunków uczniom. Takiego rozwiązania nie widzą również sami protestujący.
– W internacie pokoje są dwuosobowe i spełniają warunki, a w pogotowiu – dziesięcioosobowe. Internat liczy sto dwadzieścia miejsc noclegowych, a tam jest ich zaledwie czterdzieści – argumentuje Krystian Nowak, radny dzielnicy i dodaje: – Co idzie za takim ograniczeniem warunków placówki? Jeśli warunki nowego internatu będą fatalne, nie będzie chętnych do zamieszkania tam. Jeśli nie będzie chętnych, to w następnym roku taki internat automatycznie zostanie zlikwidowany. Ponadto kto puści dziecko do szkoły, która mieści się w takim otoczeniu? Dziwię się zamierzeniom władz miasta, ponieważ ciągle się mówi, że młodzież z Częstochowy ucieka, że miasto się starzeje, wyludnia, itd.
– W tym internacie mamy sto szesnaście młodych osób, z czego przynajmniej osiemdziesiąt procent to potencjalni studenci, którzy zostaną w Częstochowie. Zamiast zachęcić ich do zostania tutaj, nagle wyrzuca się ich z miejsca, które wybrali sobie na mieszkanie, przenosi się do budynku o warunkach totalnie niespełniających pewnych wymogów. Kto będzie mieszkał w mieście, w którym już na starcie nie dba się o młodzież? Przecież to potencjalni mieszkańcy naszych akademików, więc miasto miałoby zapewnioną ciągłość finansową. Obecna postawa władz to krótkowzroczność i nieumiejętność perspektywicznego myślenia! – przekonuje mężczyzna.
Komu chce się dbać o mieszkanie tymczasowe?
Czego jeszcze boją się mieszkańcy? Skoro lokale tymczasowe przyznawane są tylko na sześć miesięcy, panować będzie ciągła rotacja. Ich zdaniem osobom, które wprowadzą się tam na tak krótki okres, nie będzie zależeć na utrzymaniu budynku w dobrym stanie.
– Jeżeli te osoby mają perspektywę, że wprowadzają się tu tylko na sześć miesięcy, a na ich miejsce przyjdzie potem ktoś inny, to oni będą w środku tego pokoju palić ognisko! To wszystko będzie zdemolowane! – obawia się Grzegorz Panek, mieszkaniec Zawodzia.
Radnym osiedla nie uśmiecha się także perspektywa ponownego przyklejenia Zawodziu łatki patologii.
– Walczyliśmy z taką opinią bardzo długo i kiedy wreszcie zaczęliśmy odzyskiwać dobre imię i młodzi ludzie nie boją się tu wprowadzać z małymi dziećmi, nagle chcą sprowadzić nam tu takie osoby… – mówi Krystyna Stefańska.
– Wystarczy porozmawiać z jakimkolwiek socjologiem społecznym. Wiadomo, że zgrupowanie w jednym miejscu tak dużej liczby ludzi wykluczonych społecznie spowoduje, że stworzy się środowisko kryminogenne, współczesne getto! – dodaje Arkadiusz Chrzan.
Miało być boisko, ale go nie będzie…
Przeznaczenie internatu na mieszkania tymczasowe pokrzyżuje ponadto mieszkańcom Zawodzia plany stworzenia na placu przed budynkiem boiska dla młodzieży oraz placu zabaw dla dzieci.
– Ten internat mógłby stać się świetnym miejscem, przynoszącym zyski bezpośrednio miastu. Np. w wakacje można by zagospodarować to miejsce jako noclegownię dla szkółek sportowych, tym bardziej, że teren sprzyja – podkreśla Krystian Nowak.
Walka trwa
Mieszkańcy Zawodzia zapowiadają, że nie odpuszczą. Już zebrali ponad tysiąc podpisów pod protestem w sprawie. O swoje racje walczą także młodzi mieszkańcy internatu, którzy zgromadzili dziewięćdziesiąt podpisów. Jeśli ich działania nie przyniosą skutku, zapowiadają dalszą walkę, a nawet – pikiety i blokowanie ulic.
– Rozumiemy, że ten temat budzi kontrowersje, ale gdziekolwiek nie ulokowalibyśmy bezdomnych, zawsze budziłoby to sprzeciw mieszkańców okolicy. Decyzja jeszcze nie zapadła, ale gdzieś umieścić ich musimy. Obliguje nas do tego prawo – podsumowuje Włodzimierz Tutaj.