RK: Byliście bardzo blisko zwycięstwa z Treflem Gdańsk. Po dwóch wygranych setach, trzeciego przegraliście w fatalnym stylu…
Andrzej Stelmach: Po raz kolejny męczyliśmy się w jednym ustawieniu. Nie potrafiliśmy dobrze przyjąć i skończyć piłki. Poszła seria dziesięciu akcji pod rząd i już nie podnieśliśmy się. W pierwszych dwóch setach nie robiliśmy błędów. Później popełniliśmy ich sporo. Po drugim secie byliśmy przekonani, że wygramy na wyjeździe 3:0 i podbudujemy się przed kolejnymi spotkaniami.
RK: W końcówce tie-breaka sędzia najpierw przyznał wam punkt, a potem po wideoweryfikacji zmienił swoją decyzję. To chyba wybiło was z rytmu…
AS: Skończyliśmy piłkę obijając o blok rywali. Byliśmy przekonani, że mamy punkt. Tymczasem po weryfikacji sędzia zmienił decyzję. Powiedział mi, że Grzesiek zrobił przejście, gdy piłka była jeszcze nad ziemią. Potem gdańszczanie znów wzięli challenge i okazało się, że zagrywka była autowa.
RK: Przeciwko gdańszczanom zadebiutował 20-letni atakujący Damian Wdowiak. Co sądzi pan o tym siatkarzu?
AS: Ciężko cokolwiek powiedzieć. Jest z nami dopiero tydzień. W meczu z Treflem wszedł na boisku w momencie, gdy Grzesiek miał chwile słabości. Damian dostał dwa bloki i chyba zepsuł zagrywkę. To pracowity chłopak, ale ma jeszcze dużo braków technicznych.
RK: W sobotę zagracie w Częstochowie z Asseco Resovią Rzeszów. W pierwszej rundzie sensacyjnie pokonaliście mistrzów Polski na wyjeździe…
AS: To będzie ciężkie spotkanie. Resovia potrzebuje punktów i jest najwyraźniej w formie, bo pokonała 3:0 Delectę Bydgoszcz. My nie mamy nic do stracenia. Jesteśmy skazani już na play-out. Będziemy chcieli pokazać swoim kibicom, że mimo to potrafimy walczyć.
RK: Dziękuję za rozmowę.