Częstochowianin Robert Parzęczewski wykorzystał szansę, jaką dostał od organizatorów gali Wojak Boxing Night i po czterorundowym pojedynku jednogłośnie pokonał na punkty doświadczonego na zawodowych ringach Piotra Tomaszka. – Na początku walki trochę spaliłem się i do końca nie słuchałem trenera – przyznaje Parzęczewski. – Mimo to kontrolowałem walkę. Brakowało ciosów na dół, które miały skończyć pojedynek przed czasem.
Toczona w szybkim tempie i z wieloma wymianami ciosów była walka Damiana Jonaka z Maxem Maxwellem, którą Polak wygrał jednogłośnie na punkty.
Częstochowa okazała się szczęśliwa dla powracającego do ringu po kontuzji Andrzeja Wawrzyka. Pięściarz pokonał na punkty Roberta Hawkinsa, który w przeszłości walczył z takimi bokserami jak Eddie Chambers, czy David Tua. – To był niewygodny przeciwnik. Z większością bokserów z czołówki przegrywał na punkty – zauważa Wawrzyk. – Gdyby udało mi się przyspieszyć, rywal mógłby zostać znokautowany. Nie byłem zmęczony, bo przygotowywałem się na osiem rund. Cieszę się, że jestem już zdrowy. Lewa ręka i noga czuły się bardzo dobrze.
Andrzejowi Wawrzykowi kibicował Artur Szpilka, który uważa, że jego kolega trafił na trudnego rywala. – Jego przeciwnik to zawodnik, który się nie przewraca i jest wymagający, co potwierdził w ringu – mówi Szpilka, który chce jak najszybciej walczyć z Krzysztofem Zimnochem. – Mój menadżer złożył Zimnochowi propozycję walki w czerwcu, ale z tego co wiem odmówił – twierdzi Szpilka. – Na pewno dojdzie do tego pojedynku.
W walce wieczoru udanie na ring powrócił Łukasz Janik. Polak pokonał na punkty pochodzącego z Niemiec Larsa Buchholza. Nasz pięściarz dominował przez pełne 10 rund nad słabszym rywalem, ale nie był w stanie posłać go na deski.