RK: Częstochowa nie jest tobie obca. Walczyłeś już tutaj…
Andrzej Wawrzyk: Zgadza się. Po raz pierwszy w Częstochowie boksowałem przed walką z Marcinem Najmanem. Wtedy wygrałem. Teraz wracam do Częstochowy i moja walka musi zakończyć się zwycięstwem.
RK: Po kontuzji nie ma już śladu?
AW: Czuję się dobrze. Noga i ręka zagoiły się. Mam nadzieję, że nic większego nie wydarzy si ę w sobotę, stoczę fajny pojedynek i będę się dobrze czuł. Liczę na to, że w niedługim czasie wejdę do ringu na walkę na dystansie 10 rund.
RK: W ostatniej chwili zmianie uległ twój rywal. Na początku miał nim być Węgier Laszlo Toth…
AW: Węgier jest jednak bardzo słaby. Walka z nim mogłaby zakończyć się po 15 sekundach. Z kolei Robert Hawkins, z którym będę boksował, jest niesamowicie doświadczony. W 2008 roku stoczył pojedynek z Eddiem Chambersem, który walczył z Adamkiem. Chambers wygrał z Hawkinsem tylko dwoma rundami. Już to pokazuje, że to groźny przeciwnik. Ma dość ciężki styl. Dużo widzi w ringu i trzeba być cały czas skoncentrowanym.
RK: Jaki masz plan na tę walkę?
AW: Nastawiam się na szybki boks. Chcę jak najlepiej pokazać się w Częstochowie.
RK: Dziękuję za rozmowę.