W kwietniu tego roku magistrat – w imieniu Skarbu Państwa – sprzedał tzw. pałacyk fabrykanta przy ul. Strażackiej w Częstochowie, czyli zabytkowy budynek, w którym przez dziesięciolecia mieścił się komisariat policji. Cena uzyskana podczas licytacji za budynek z działką o powierzchni ponad 2 tys. m. kw. to trochę ponad 461 tys. zł. Wprawdzie formalnie kwota zakupu była dwa razy wyższa, ale od tej kwoty zastosowano 50-procentową bonifikatę. Dlaczego? Znajdujący się w opłakanym stanie pałacyk jest wpisany do rejestru zabytków i jakiekolwiek prowadzone w nim prace wymagają zgody konserwatora, czyli w praktyce – sporych nakładów.
Płacyk kupiło częstochowskie małżeństwo (było jedynym oferentem) z zamiarem przeznaczenia willi pod centrum medycyny naturalnej lub placówkę bankową. Nowi właściciele najwyraźniej szybko zmienili zdanie. Jak zauważył jeden z naszych czytelników, w internetowych portalach, zajmujących się handlem nieruchomościami, pojawiła się oferta sprzedaży pałacyku, ale już za 890 tys. zł.
– Wychodzi na to, że ktoś ładnie zarobi na transakcji. I nie jest to miasto, niestety… – zauważa czytelnik, który drogą mailową poinformował redakcję wCzestochowie.pl o tej sytuacji.
Co na to magistrat?
– Bonifikata wynika z ustawy (art. 68 ust. 3 ustawy o gospodarce nieruchomościami), natomiast zgodę na zbycie wyraził wojewoda, reprezentujący Skarb Państwa, który był właścicielem nieruchomości. Obecni właściciele pałacyku nabyli go w drodze przetargu nieograniczonego, w którym każdy mógł zaproponować cenę wyższą od wywoławczej, wynikającej z wyceny, uwzględniającej obecny stan techniczny budynku. Właściciele są teraz dysponentami owej nieruchomości, w związku z czym mają ją również prawo próbować sprzedać – mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik magistratu.
O sprzedaży pałacyku pisaliśmy również tutaj.