Na pomysł zaproszenia aktorki na tegoroczne kino pod chmurką, wpadła Anna Tarczyńska, dyrektorka Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Turystyki w Janowie. – Dzięki serialowi „Klan”, który możemy oglądać od ładnych kilkunastu lat, pani Małgosia znana jest już kilku pokoleniom. Poza tym jest osobą niezwykle ciepłą – argumentowała swój wybór Tarczyńska.
Z obcasów w domowe kapcie
Kiedy Małgorzata Ostrowska-Królikowska weszła na scenę, czekały już na nią tłumy ludzi, ciekawych, jaka „Grażynka” jest prywatnie oraz jak zaczęła się jej przygoda z najpopularniejszym polskim serialem.
– Wygrałam casting do „Klanu”, grałam wtedy jeszcze we wrocławskim teatrze i kiedy wybrali mnie do tej roli, musiałam podjąć decyzję czy zostaję czy wyjeżdżam do Warszawy – wspominała.
Jak podkreśla, ta rola była dla niej oddechem, nowym wyzwaniem, bo zanim stała się ułożoną matką-Polką-Grażynką, grała frywolne kobiety w szpilkach, lubiące bałamucić mężczyzn.
– To było coś zupełnie nowego, z wysokich obcasów wskoczyłam w domowe kapcie. Poza tym „Klan” był swego rodzaju rewolucją na naszym rynku, bo wówczas w Polsce jeszcze nie było seriali. Teraz nie żałuję decyzji, którą podjęłam kilkanaście lat temu – stwierdziła aktorka i dodała, że to jednak nie kariera gra w jej życiu główną rolę, a domowy, pięcioosobowy klan.
– Dzieci muszą mieć w końcu matkę, spełniam się zawodowo, ale nie to jest najważniejsze.
Proszę mi nie mówić, że jestem ładna!
Widzowie stojący pod sceną z niecierpliwością czekali, kiedy będą mogli zadać aktorce pytania. I pytali: o sekrety urody, o misję serialu, o spełenienie zawodowe, o to jak zaskoczyć komisję na egzaminie do szkoły aktorskiej czy o to, dlaczego… kobiety wolą „Ryśka” od „macho”.
Małgorzata Ostrowska-Królikowska z zakłopotaniem odpowiadała na pierwsze pytanie, bo jej zdaniem wygląda… całkiem zwyczajnie, zwłaszcza po urodzeniu pięciorga dzieci.
– Proszę mi tu nie mówić, że dobrze wyglądam! W moim wieku i po urodzeniu tylu dzieci – nie wierzę!- żartowała. Jak zaznacza, jej jedynymi patentami na zachowanie urody, są dieta, ruch i optymizm.
A dlaczego kobiety wolą typ Rysia z „Klanu” od bardziej stanowczych mężczyzn? – Bo to chłop do rany przyłóż! Dobry, zaradny i do tego pracowity. Nie wiem o co chodzi tym wszystkim, którzy go wyśmiewają – powiedziała aktorka.
Jedni przyjechali na filmy, inni… nie
Po godzinnym spotkaniu, część publiczności ustawiła się w sznureczku po autograf, a pozostali wygodnie rozłożyli się na błoniach i oglądali filmy. Wkrótce przed wielkim ekranem zaczęło brakować miejsc. Choć po zmroku zaczęło robić się chłodno, pogoda wytrzymała i w przeciwieństwie do piątku, nie padało. Wczoraj w repertuarze znalazły się trzy zagraniczne produkcje: dwa dramaty i film przygodowy. Największym zainteresowaniem cieszył się pierwszy seans.
– Przyjechałem specjalnie na „Trzech Muszkieterów”. Wczoraj mnie tu nie było, ale zjawię się za to jeszcze jutro – mówił Marcin Stecz, który jurajski festiwal odwiedził już po raz trzeci.
Jeszcze częściej, bo co roku, na Lato Filmowe zagląda Kinga Bulska, mieszkanka Złotego Potoku. Jak mówi, z racji pochodzenia, jej same filmy już nie interesują. – Już nie przyjeżdżam tu dla projekcji, tylko dla przyjemnej atmosfery. Po prostu aż chce się tu być – mówiła dziewczyna.
Dziś finał, przyjeżdżajcie!
Dziś (22 lipca) ostatni dzień 14. Jurajskiego Lata Filmowego. Korzystajcie więc z okazji i przyjeżdżajcie do Złotego Potoku! Jakie atrakcje przygotowano na finał tegorocznej imprezy?
18.30: koncert zespołu Kurczat
20.30: spotkanie z Pawłem Królikowskim
21.30: projekcje filmowe:
Królewna Śnieżka, USA 2012
O północy w Paryżu, Hiszpania, USA 2011.
Patronat medialny nad imprezą sprawuje Gazeta Internetowa wCzestochowie.pl.