– Jeszcze uczymy się tego toru – przyznaje Paweł Mizgalski, prezes Dospelu Włókniarz. – Przed rozgrywkami nawieziona została spora warstwa sjenitu. Janusz Stachyra po raz pierwszy układa ten tor, który jest wciąż zagadką. Nie można więc mieć do niego jakiś wielkich pretensji.
Janusz Stachyra i Jarosław Dymek, odpowiedzialni za wynik drużyny, jeszcze niedawno podkreślali, że kluczem do sukcesu ma być powtarzalność toru. Zdaniem Grigorija Łaguty nawierzchnia była podobna do tej, na jakiej częstochowianie ścigali się z Polonią Bydgoszcz. Z tą jednak różnicą, jak się okazało – nie do przeskoczenia, że na starcie było za bardzo przyczepnie. Tymczasem Grzegorz Zengota i Artur Czaja uznali, że tor był zupełnie inny.
Problem w tym, że na stadionie przy ul. Olsztyńskiej ostatni trening przed meczem ze Stalą Gorzów odbył się w czwartek. Do tego wzięło w nim udział tylko dwóch żużlowców.
– W treningach musi brać udział cała drużyna i sprawdzać przełożenia, warianty przy różnych warunkach pogodowych. Jeśli te warunki się zmieniają, trzeba wiedzieć, w którą stronę pójść
z przełożeniami – zauważa Mizgalski. – Zawodnicy myśleli, że są już objeżdżeni. Może i tak, ale nie na torze w Częstochowie.
Aby zapobiec w przyszłości podobnym wydarzeniom, władze Dospelu Włókniarz postanowiły, że w sobotę, dzień przed spotkaniem ligowym w Częstochowie, na torze przy ul. Olsztyńskiej będzie trenował cały zespół. Chyba że w tym terminie któryś z naszych żużlowców będzie miał inne zawody.
– Chodzi o to, aby pozostali żużlowcy dopasowali swój sprzęt do zawodnika, który będzie najlepiej prezentował się podczas treningu – wyjaśnia Mizgalski. – Sobotnie treningi będą zamknięte dla publiczności i prasy.
Mimo dotkliwej porażki ze Stalą Gorzów władze częstochowskiego klubu nie planują żadnych zmian w sztabie szkoleniowym.
– W tej chwili najgorsze co mogłoby być, to nerwowe ruchy z naszej strony. Oczywiście, taki wypadek nie powinien nam się przytrafić. Jest nam wstyd, że jako team zawiedliśmy fanów. Mamy jednak nadzieję, że nasi kibice są z nami na dobre i na złe – mówi Mizgalski.