Kamienica przy ul. św. Augustyna 2 w Częstochowie należy do miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej TBS. Właśnie ruszyła tu przebudowa przewodów kominowych. Konkurs ofert jeszcze w listopadzie ubiegłego roku wygrało przedsiębiorstwo Kominus z Krakowa. Wartość prac w tym jednym budynku (firma podobne zlecenia realizuje w wielu innych w mieście) to ok. 30 tys. zł. Do tej kwoty wypadałoby jednak „doliczyć” koszty, jakie ponoszą mieszkańcy. Koszty zszarganych nerwów…
„Ja ich do mieszkania nie wpuszczę!”
Lokatorzy zadzwonili do redakcji wCzestochowie.pl w poniedziałek (16 kwietnia) po południu. Kilka godzin wcześniej ich mieszkania opuścili pracownicy firmy, którzy na zlecenie ZGM prowadzą remont przewodów kominowych. – Ja ich do mieszkania nie wpuszczę! – zastrzega lokatorka, u której prace mają się odbyć za kilka dni. Patrzy na to, co w pokojach, kuchniach i łazienkach mają sąsiadki. – Siwy dym albo jeszcze gorzej… – komentuje.
Na każdym sprzęcie zalega warstwa miałkiego pyłu. Podnosimy serwetkę. Wokół szaro, kolor stołu widać tylko pod wzorkiem serwetki (widać to na zdjęciach w galerii foto poniżej). Pył unosi się z kanapy, zasypał też telewizor. To efekt robót przy wymianie instalacji.
Wielka dziura i wielki bałagan
– Miał być niewielki otwór, a oni przez kilka godzin wykuli wielką dziurę w ścianie! – opowiada syn jednej z lokatorek, Artur Sąsiadek. Twierdzi, że wykonawcy nie zabezpieczyli sprzętów przy użyciu odpowiedniej folii budowlanej. – To, co położyli, to było jakieś cienkie, chyba najtańsze dziadostwo. Pył pod to dostał się bez problemu. Moja mama jest starszą kobietą. Jak ona ma poradzić sobie z takim brudem i bałaganem?! – pyta.
Kartony, którymi pracownicy zabezpieczyli otwór w mieszkaniu (bo robót jeszcze nie skończyli), przybite są do ścian… wielkimi gwoździami. – Rozumiemy, że to roboty budowlane i że kurzyć się musi, ale są przecież sposoby, żeby nasz majątek zabezpieczyć – mówią lokatorzy. – Można nas też było uprzedzić, że bałagan będzie aż tak duży. Wtedy sami jakoś byśmy oklejali czy wynosili meble. A tu człowiek wraca z pracy i zastaje coś takiego… Trzeba z szaf wszystko wyciągać i prać. To nie jest pustostan, tu żyją ludzie! Czy wykonawca tego nie zauważył??? – pytają. Są przerażeni, bo prace w budynku mogą potrwać jeszcze ok. półtora tygodnia.
Trzeba się przemęczyć…
Z krakowskim Kominusem nie udało nam się skontaktować (jak tylko to zrobimy, uzupełnimy tekst o stanowisko przedsiębiorstwa). Jednak Edward Kędziorski, dyrektor ds. technicznych i eksploatacji w częstochowskim ZGM TBS, dobrze już zna sprawę. Na jego biurko wpłynęła dziś (17 kwietnia) oficjalna skarga od jednego z lokatorów. Dyrektor zapewnia, że jest w kontakcie z wykonawcą robót i że mieszkańcy mogą liczyć na wsparcie ZGM. Choć – jak uważa – wina leży po obu stronach…
– Inspektor był na miejscu i stwierdził, że nie tylko wykonawca nie zadbał o odpowiednie zabezpieczenie mieszkań. Lokatorzy także przecież mogli spodziewać się bałaganu i powinni poprosić pracowników o dodatkowe zabezpieczenia. Z tego co wiem, takiej prośby nie było – tłumaczy dyrektor i dodaje: – Nie zmienia to faktu, że wykonawca remontu jest odpowiedzialny także za tę stronę robót i że jego obowiązkiem jest pozostawienie mieszkania w takim stanie, w jakim je zastał. Cóż, mówiąc krótko… i jedna, i druga strona powinny myśleć.
Proszę się dogadać
Co dalej? Teraz – jak twierdzi ZGM – Kominus będzie indywidualnie dogadywać się z lokatorami odnośnie sprzątania, ewentualnych napraw czy rekompensat za zniszczone sprzęty. – Ciekawe… – mówi Artur Sąsiadek. – Już rozmawiałem z tą firmą. Zaproponowali, że dadzą mi farbę, żebym mamie ściany pomalował, mogą też odkurzyć dywan i wyprać jedną kanapę. To ułamek prac, które trzeba wykonać, żeby w mieszkaniu funkcjonować! A telewizor jest do wyrzucenia…
Kędziorski radzi, że warto przygotować oświadczenie, w którym obie strony potwierdzą zakres napraw czy koszty strat.
Kto zapłaci za sprzątanie?
Teoretycznie ZGM TBS, zanim zapłaci wykonawcy za prace budynku, może zażądać naprawy szkód, powstałych przy okazji robót. Jeśli firma i z tego się z tego nie wywiąże, ZGM może wykonać naprawy we własnym zakresie (np. zlecając zadanie firmie budowlanej czy sprzątającej) i potrącić odpowiednie kwoty ze wspomnianej faktury.
To może jednak trwać, a w mieszkaniach trzeba przecież mieszkać… – Ja zabroniłem mamie sprzątać – zastrzega Sąsiadek. – A sądząc po jakości dotychczasowych robót… chyba nie pozostawię porządków w rękach tej firmy. Zastanawiam się, czy nie zadzwonić po speców od sprzątania. Z rachunkiem pójdę do ZGM-u. I będę tam chodził, dopóki nie zwrócą mi kosztów.