Kwestię poruszył abp Stanisław Gądecki, wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, w czasie konferencji prasowej kilka dni temu. Jak podał TVN24, arcybiskup podkreślił w czasie swojej wypowiedzi, że normalną ordynaryjną formą jest pochówek ciała.
– Ta forma jest najbardziej stosowna, odpowiednia dla chrześcijanina. Pochówek prochów jest smutną koniecznością nowego czasu. (…) Mówi się o braku miejsca, że wzrosła liczba ludności. Ludzie idą za modą z Zachodu i także w Polsce zaczęto myśleć o tej drugiej formie pochowku – powiedział abp Gądecki, cytowany na stronie internetowej stacji telewizyjnej.
Hierarcha zapowiedział, że 13 listopada w kościołach zostanie odczytany list pasterski w tej kwestii. Zgodnie z wytycznymi kremacja ma być dopuszczona, ale po odprawieniu mszy pogrzebowej z uczestnictwem trumny z ciałem. Wprawdzie proboszcz będzie mógł wyjątkowo wyrazić zgodę na spopielenie zwłok bez wcześniejszego nabożeństwa. Takie odstępstwo może mieć miejsce w gdy śmierć nastąpiła za granicą, albo kiedy krewni i znajomi przybyli z daleka i nie mogą uczestniczyć jednego dnia w nabożeństwie i w pochówku, który nastąpi dopiero po kilku dniach.
W regionie częstochowskim kremacja zwłok stosowana jest od grudnia 2002 roku.
– W chwili obecnej stanowi ona około 20 procent pochówków, obserwujemy jednak tendencję wzrostową w wysokości 15-20 procent rocznie – mówi Jarosław Wydmuch, dyrektor Cmentarza Komunalnego w Częstochowie, w którego strukturach funkcjonuje krematorium.
Głównym czynnikiem, z powodu którego rodziny decydują się na kremację zwłok swoich bliskich, są względy ekonomiczne. Pogrzeb z wykorzystaniem urny jest do 30 procent tańszy od tradycyjnego. Ponadto nie bez znaczenia jest fakt, że urnę można dodać do istniejącego grobu. Przepisy natomiast zabraniają złożenia w tej samej mogile kolejnej trumny, przed upływem 20 lat od poprzedniego pochówku, chyba że ma ona na nią zabezpieczone miejsce.
Czy ilość kremacji zmniejszy się teraz?
– Być może, sądzę jednak, że proboszczowie będą na zasadzie furtki korzystali ze swoich uprawnień, pozwalających na spopielenie zwłok bez wcześniejszej mszy – uważa dyrektor Wydmuch. – Od momentu, gdy o sprawie zrobiło się głośno, mieliśmy już ceremonie, podczas których jednego dnia odbyła się msza pogrzebowa z udziałem trumny, a po kilku dniach po przeprowadzeniu kremacji złożenie urny w mogile. W tej drugiej części już bez duchownego brała udział tylko garstka najbliższych osób. Mam wrażenie, że ta druga część nie miała w odczuciu bliskich należytej rangi, która jest głęboko zakorzeniona w naszej tradycji.