Okupacja Urzędu Miasta rozpoczęła się dziś (6 października). Przybyli przedstawiciele częstochowskiej „Solidarności” oraz związkowcy z regionów: śląsko-dąbrowskiego, Podbeskidzia, Podlasia i Ziemi Radomskiej. Akcja powodowana była dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy czterech pracowników Częstochowskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego. To m.in. działacze związkowi i będący przedstawicielem pracowników członek rady nadzorczej przedsiębiorstwa. Zdaniem Roberta Kalinowskiego, prezesa zarządu Częstochowskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego, brali oni udział w procederze kradzieży paliwa ze sprzętu, pracującego na wysypisku w Sobuczynie. Związkowcy uważają, że sam fakt prowadzenia śledztwa w sprawie kradzieży na terenie wysypiska nie jest dowodem, iż te konkretne osoby się tego działania podjęły.
– Prezes wydał wyrok na tych ludzi, choć nie ma prawomocnego wyroku sądu, który by to stwierdzał – mówi Tomasz Ziółkowski z częstochowskiej „Solidarności”. – Właścicielem spółki jest Miasto Częstochowa, dlatego od władz miasta żądamy przywrócenia pracowników do pracy.
Ze związkowcami rozmawiali wiceprezydenci Częstochowy Mirosław Soborak i Przemysław Koperski. Spotkanie jednak nie przyniosło oczekiwanych przez związkowców efektów.
– Zdecydowaliśmy, że rozejdziemy się do domów bez decyzji o wycofaniu zwolnień – mówi Ziółkowski.
Wiceprezydent Soborak komentuje: – Miasto nie jest stroną w tej sprawie, rozumiemy jednak decyzję prezesa CzPK w tej sprawie. Przecież prokuratura prowadzi śledztwo w związku z podejrzeniem kradzieży, sprawa ma więc charakter kryminalny. Zobowiązaliśmy się jednak, że rada nadzorcza przedsiębiorstwa jeszcze raz dokładnie przyjrzy się raportowi w sprawie nadużyć w CzPK.
Prezes Kalinowski obiecał, że prześle do redakcji www.wCzestochowie.pl swoje stanowisko. Do tej pory go nie otrzymaliśmy. Czekamy. Związkowcy nadal są w Urzędzie Miasta. Zapowiedzieli, że jutro (7 października) zorganizują konferencję prasową, na której poinformują o swoich dalszych krokach.