W renomowanych liceach ogólnokształcących zdawalność kształtowała się na poziomie 90-99%. – Nie zdało 5% naszych uczniów – mówi Agnieszka Henel, dyrektorka I LO im. J. Słowackiego w Częstochowie.
Gorzej było w szkołach technicznych i w liceach profilowanych. W niektórych zdawalność kształtowała się na poziomie 30% – 45%. Tak było m.in. w technikum przy Zespole Szkół Mechaniczno-Elektrycznych im. Pułaskiego, w technikum w Zespole Szkół Technicznych z al. Jana Pawła II czy w częstochowskiej „samochodówce” przy ul. Augustyna. Najgorsze wyniki osiągali uczniowie liceów profilowanych, np. w działającym w ramach Zespołu Szkół im. Kochanowskiego zdawalność wyniosła zaledwie 25%.
Jako powód dyrektorzy zwykle podają niski potencjał uczniów. – Trafiają do nas uczniowie, którzy już przy rekrutacji mają gorsze wyniki – mówi Tomasz Dobosz, dyrektor Zespołu Szkół Mechaniczno-Elektrycznych im. Pułaskiego. – Przez trzy lata nie da się wszystkiego nadrobić. By kształcić, potrzebne są chęci, nie tylko szkoły, ale też ucznia i rodziny. Są uczniowie, w których udaje nam się wzbudzić poczucie własnej wartości i zachęcić do pracy, widać wówczas efekty. Są jednak też tacy, którzy współpracopwać nie chcą. Poza tym maturę nie każdy musi zdać…
Drugi problem to fakt, że w niektórych szkołach do matury znaczna liczba uczniów w ogóle nie przystąpiła. Są placówki, w których na zdawanie nie zdecydowało się nawet 50% uczniów.
Złe wyniki matur spowodowały poruszenie w organach nadzoru. Do dyrekcji tych częstochowskich szkół, w których wyniki matur były najsłabsze i gdzie najmniej osób przystąpiło do egzaminu, mają w najbliższym czasie trafić wysłane z Urzędu Miasta pisma z prośbą o wyjaśnienie powodów takiej sytuacji. – Dyrektorzy szkół zostaną zobowiązani do przeanalizowania pracy nauczycieli, którzy przygotowywali młodzież do matury, oraz do przedstawienia programu naprawczego – tłumaczy Sylwia Bielecka z biura prasowego częstochowskiego magistratu. – Problem ma być przeanalizowany w poszczególnych w szkołach podczas rad pedagogicznych.
We wrześniu do szkół, w których matury wypadły najgorzej, trafią też inspektorzy ze Śląskiego Kuratorium Oświaty. – Chcemy sprawdzić, w jaki sposób szkoły przygotowują się do egzaminów i uwrażliwić dyrektorów, by analizowali wyniki z poprzednich lat – mówi Anna Wietrzyk, rzeczniczka prasowa śląskiego kuratorium.