Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Wywiad. KrólS – zespół o wielu twarzach
0 komentarze 60 views

Wywiad. KrólS – zespół o wielu twarzach

Rozmawialiśmy ostatnio z reżyserem i motorem napędowym Kabaretu KrólS - Marcinem Królem. Dzisiaj przyszedł czas, by przybliżyć Wam zespół, który będzie nas zabawiał już w najbliższy piątek 22 lipca o godz. 20.00 w Teatrze S. Patronem medialnym imprezy jest Gazeta Internetowa wCzestochowie.pl.

Kamil Kacperak: Jakie jest Wasze samopoczucie po debiucie i przed kolejnym spektaklem?
Krzysztof Zatoński: Czuję się bardzo dobrze, jestem wyluzowany. Pracujemy nad nowym programem. Naszym przewodnikiem duchowym i nie tylko jest Marcin Król. Pomaga nam, daje nam wskazówki i powoli zbliżamy się do perfekcji.
Marta Osowska: Mamy obecnie większy dystans. Włożyliśmy w ten nowy program dużo pracy, ale wydaje mi się, że obecnie jest w tym więcej zabawy. Przed debiutem był spory stres. Obecnie emocje opadły.
Piotr Badora: Ja uważam, że po ostatniej premierze jesteśmy mniej zestresowani. Nie rwiemy sobie włosów z głowy. Teraz mamy jakby więcej tych włosów, w szczególności na plecach (śmiech). Jesteśmy teraz coraz lepsi i mocniejsi. Luźniej do wszystkiego podchodzimy. Nowy program będzie ostry (śmiech).
Damian Ligudziński: Premiera nastawiła nas dość pozytywnie. Reakcja publiczności była bardzo spontaniczna, bardzo miła. Publiczność nas po prostu przyjęła. Nie wygwizdali nas, nie wyśmiali. Pomidory, nawet w puszkach, nie leciały. To był sukces, premiera to udowodniła. Kolejny występ w moim odczuciu będzie mocniejszy. Są bardziej wyraziste skecze, bardziej zabawne. Każdy kto przyjdzie na nasz spektakl, będzie mógł znaleźć coś dla siebie. Mamy nadzieje, że widzowie przyjmą nas tak jak na premierze, a nawet lepiej.
Bartosz Henel: Ja osobiście czuję się bardzo dobrze przed występem. Jestem wyluzowany. Na spektakl oczekuję z niecierpliwością. Tym bardziej, że po nim zapowiada się bankiet (śmiech). W sumie można powiedzieć, że ten występ to tylko pretekst do bankietu (śmiech). Trochę długo się przygotowywaliśmy się do tego bankietu. To była ciężka praca. Ciężar pracy jest jednak mniejszy gdy robi się to, co się lubi.
Dariusz Binek: Na pewno czuję się dużo pewniej po premierze. To był mój debiut na scenie i miałem straszną tremę. Bardzo się bałem, że zapomnę tekstu. Na szczęście nie zapomniałem. Publika nie uciekła, a nawet, ku mojemu zaskoczeniu, biła brawo. Chciałbym, żeby z każdym przedstawieniem było coraz lepiej.

KK: Co sprawiło, że postanowiliście czynnie uczestniczyć w tworzeniu kabaretu KrólS?
KZ: Ja od zawsze interesowałem się kulturą i sztuką. Założyłem kiedyś Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury przy częstochowskiej hucie. Od wielu lat piszę różne utwory… rymowane i wiersze białe. Piszę także teksty kabaretowe i mam ich już kilkadziesiąt. Obecnie gram to, co proponuje mi Marcin, ale liczę na to, że przyjdzie taki czas, że będę mógł zaprezentować swoje dzieła. Między innymi to mnie właśnie skłoniło, by tutaj przyjść i dołączyć do tego szacownego grona. Po co mam pisać tylko do szuflady, skoro jest szansa, że któryś z moich tekstów ujrzy światło dzienne?
MO: Ja lubię być zabawna i dlatego tutaj jestem. Lubię bawić ludzi. Dla mnie kabaret jest także chwilową, co popołudniową, ucieczką od rzeczywistości, od dnia codziennego. Przychodząc tutaj spotykam się z ludźmi, którzy mają podobną do mojej pasję – lubią, gdy inni z nich się śmieją (śmiech).
PB: Ja powiem w dwóch słowach – spełnienie marzeń.
DL: Wreszcie robię to, co lubię. Czerpię z tego satysfakcję i mam z tego zabawę. Widzę, że to co robię, również innych ludzi rozbawia. Czego chcieć więcej…
BH: Ja się tutaj czuję świetnie. Jest to taka odskocznia od szarej rzeczywistości. Moja przygoda z kabaretem zaczęła się od telewizji. Później zobaczyłem plakat informujący o tym, że ktoś coś robi. Postanowiłem wtedy zobaczyć, jak to wygląda od środka. Okazało się, że polubiłem to. Ludzie się śmieją ze mnie, ja się śmieję z innych. Szczególnie zabawnie jest wtedy, gdy ktoś pomyli tekst (śmiech).
DB: Ja kabaret uwielbiam jako widz. Lubię komedie, lubię sitcomy. Od dzieciństwa interesowałem się aktorstwem. Gdy byłem bardzo młody, chciałem zostać zawodowym aktorem. Niestety losy mojego życia potoczyły się zupełnie inaczej. Tutaj nagle dostałem niezwykłą szansę. Mogłem spełnić to swoje dziecinne marzenie, stanąć na scenie i zacząć grać. Wystąpić jako aktor przed prawdziwą publicznością. Dlatego tutaj się pojawiłem.

KK: Jak układa się Wam współpraca z Marcinem Królem. Co o nim myślicie?
KZ: Nie ma pożytku z łatwego mówienia o sprawach trudnych. Choć jest to kabaret, to często gęsto dzieją się tutaj rzeczy bardzo trudne. Marcin nadstawia swoją twarz przed premierą i nadstawi ją po występie. Dlatego ma prawo wymagać i ma prawo być niezadowolony. Ma również prawo do tego, by ustawiać wszystko w kabarecie w ten sposób, aby ostatecznie mówiono, że KrólS jest w porządku.
MO: Znam Marcina już jakieś trzynaście, może czternaście lat. Byłam młodą dziewczynką, kiedy do mojej szkoły pani przyprowadziła na kółko teatralne Marcina Króla. Powiedziała, że jest to aktor z Kabaretu Niemy. Ja zawsze marzyłam o tym, by być aktorką, a moja przygoda w tej branży zaczęła się właśnie pod skrzydłami Marcina. On dawał mi niejednokrotnie siłę, parł do przodu, czasami popchnął (śmiech). Po prostu to pozytywny, dobry i zdolny człowiek. Dziękuję Ci Marcinie za wszystko.
PB: Z Marcinem współpracuje się bardzo dobrze. Troi i dwoi się, żeby przyjść nam z pomocą. Zdarzają się jednak sytuacje, że tuż przed występem zmienia nam tekst. Jest to dość ciężkie… największe parcie jest na tydzień przed występem.
DL: Marcin to perfekcjonista. On wie co mówi, wie co robi i czego od nas ma wymagać, ale bywa cholerykiem. Potrafi czasem dostać jakiegoś szału. Ja jednak mu się nie dziwię. Pracując z taką grupą indywidualności… Mamy u nas przykładowo Mistrza Pauzy, który niejednokrotnie doprowadził Marcina do furii. Jednak obserwując jego pracę uczymy się i staramy nie popełniać tych samych błędów dwa razy. Obserwując Marcina oraz skecze kolegów i koleżanek z zespołu również my stajemy się lepsi. Dzięki energii Marcina, który potrafi ją nam przekazać, potrafi przekazać nam wiedzę, rozwijamy się.
BH: Reżyser powinien być wymagający. Jeśli nie wymaga, to nic z tego nie będzie. Wyjdzie po prostu chała. Ja wiem po sobie, że czasami podchodzę do jakiegoś skeczu zbyt beztrosko. Wtedy przychodzi Marcin, czasami opierniczy i skecz wygląda tak, jak powinien.
DB: Dla mnie Marcin jest mistrzem i nauczycielem. Jestem mu wdzięczny za to, że dał mi szansę. Jak również za to, że mi zaufał. Tym bardziej, że nie znał mnie zupełnie, jak i innych z nas. Ja się tutaj dużo uczę. Dowiaduję się wiele na temat kabaretu i reżyserii. Dlatego często zostaję po próbie dłużej.

KK: Prosiłbym, Panie Reżyserze, o parę słów na temat zespołu…
Marcin Król: Dobrze Panie Redaktorze (śmiech). To bardzo ciekawi ludzie. Nierzadko młodzi i przystojni. Piękne dziewczyny. Niestety nie wszystkie moje (śmiech). Ja o zespole więcej nie będę mówił. Zespół ten można przede wszystkim zobaczyć i wtedy będzie wszystko jasne. Dlatego zapraszam w najbliższy piątek 22 lipca na godzinę 20.00 do Teatru S. Wtedy Państwo sami zobaczą, co to za zespół i na co go stać.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl