Strona główna Archiwum 2011 - 2013 400 kilometrów na częstochowskiej orbicie
Ponad 400 kilometrów w niecałe 24 godziny przejechało dziewięciu częstochowskich cyklistów amatorów, którzy wzięli udział w tzw. „Tera Orbicie”. Rozmawiamy z krzarą, organizatorem próby. Pomimo próśb i gorącej namowy ze strony dziennikarzy wolał pozostać przy swoim rowerowym nicku i tak być rozpoznawalny.

Marek Makowski: Skąd pomysł na zorganizowanie tak morderczej próby, czyli na pokonanie rowerem trasy, którą nazwałeś „Tera Orbitą”?
krzara: Trzy lata temu wspaniała, częstochowska bikerka Anwi – szukając pomysłu na kolejną rowerową, weekendową wycieczkę – wypatrzyła w internecie mapkę „Tour de Częstochowa”. To taka mini orbita wokół Częstochowy, sporządzona przez jakiegoś szosowca, licząca 100 km. To trasa mniej więcej poprowadzona po okręgu o promieniu 15 km. Nas wtedy setka nie zadowalała. Tak zrodził się pomysł, który zrealizowaliśmy. Zorganizowałem więc razem z Anwi trzy tego typu „wycieczki” dookoła Częstochowy, ale co roku było dalej i ciekawiej. W 2009 przejechaliśmy „Mega Orbitę” o dystansie 200 kilometrów. W ubiegłym roku „Giga Orbitę”, w której do pokonania było 300 kilometrów. W tym roku odbyła się „Tera Orbita”, czyli pętla dookoła Częstochowy o długości 400 kilometrów.

MM: I wyruszyliście w niedzielę w nocy?
krzara: Trzymamy się tej samej zasady – aby orbitowanie zamknąć w ciągu doby. Stąd tym razem musieliśmy wystartować o północy. Ekipę zebrałem w internecie. Skrzyknęliśmy się na Częstochowskim Forum Rowerowym. W sumie w gronie tym nie zabrakło znajomych z poprzednich wypraw, kolegów i koleżanek z Częstochowskiej Masy Krytycznej i bikerów z okolicy. Zapraszaliśmy do wspólnego kręcenia, do choćby częściowego pokonania trasy, do bicia życiówek. Z Częstochowy pojechaliśmy tradycyjnie na północ. Po promieniu przez Cykarzew, Nową Brzeźnicę do Ostrołęki. Tu zaczęliśmy orbitować zgodnie z ruchem wskazówek zegara: Kleszczów, Gomunice, Żytno, Koniecpol, Lelów. W Lelowie upragnione śniadanko i napieramy dalej. Cały czas dołączali do nas kolejni orbitowicze: Kroczyce, Zawiercia, Siewierz, Tarnowskie Góry, Brynek. W Brynku szybki kolarski obiad i dalej przez Lubliniec, Borki Wielkie do Krzepic. Tu czekał na nas słodki bufet. Dziewięciu twardzieli mimo załamania pogody wyrusza na ostatni, prawie stukilometrowy odcinek do Częstochowy. W dwóch grupkach walczą o wszystko. W ulewnym deszczu docieraliśmy do Ostrołęki. Pętla się domknęła. Szczęśliwie wracają do Częstochowy.

MM: Jaki był czas przejazdu?
krzara:
Najlepszy uczestnik pokonał dystans w przedziale czasowym od godz. 0.00 do ok. godz. 22.00. Ja ukończyłem przejazd przed godz. 23. Niektórym na koniec licznik wybił ponad 430 kilometrów. W trasę wyruszyło ponad 40 osób. W gronie tym były cztery wspaniałe kobiety. Całą trasę pokonało 9 osób.

MM: Ciężko było na trasie?
krzara: Było wszystko. Jazda nocą, zimno, deszcz, dziury w asfalcie, defekty, skurcze, odnowione kontuzje kolan. Łzy u osób, które rezygnowały z różnych przyczyn: zmęczenie czasem bezradności wobec defektów sprzętu. Sporo kapci. Pomyłki w nawigacji. Ale za to na koniec radość z pokonania trasy i… samych siebie!

MM: W jakim celu robicie takie mordercze przejazdy?
krzara: Jest to pewien rodzaj integracji, poznania swoich możliwości, powód do lepszego przygotowania sprzętu. Do tego dochodzi nutka rywalizacji. Może prestiż w rowerowym światku. Popracuje się nad mapą, nad kondycją, pozna nowych ludzi. Trzeba zadbać o sprzęt, odpowiedni ubiór i odżywianie. Nie wystarczy wyczyścić rower ale zrobić dokładny przegląd. Wymienić zużyte części, kupić lepsze lampki czy nawet kaski, których zakup odkładany był latami. Tak więc same pozytywy…

MM: Na koniec trasy spadłeś ze zmęczenia z siodełka?
krzara: Nie, adrenalina działała jeszcze długo. Mam swoje lata i nie tak łatwo dorównać mi młodym. Widząc radość współuczestników, a niejednokrotnie okazywaną wdzięczność za zorganizowanie, czułem się spełniony.

MM: Wiem, że byli sponsorzy.
krzara: W trakcie przygotowań pomyślałem o ewentualnym sponsoringu aby podnieść rangę imprezy a przede wszystkim aby sponsoringiem pomóc wszystkim w osiągnięciu postawionego celu. Stąd kamizelki odblaskowe z Decathlonu, izotoniki od Olimpiusa, kaloryczne słodkości z Bartexu, wodoodporne startówki z Polgrafu czy regeneracyjne piwo na zakończenie stawiane przez Altanę Żywiec.

MM: Jakie są kolejne wyzwanie, które stawiasz przed sobą?
krzara: Proszę o kolejny zestaw pytań. Rowerzystów zainteresowanych tematami rowerowymi zapraszam na Częstochowskie Forum Rowerowe no i oczywiście na mojego rowerowego bloga. http://krzara.bikestats.pl.

MM: Dziękuję za rozmowę.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl