– Ktoś przechodził chodnikiem rano o godzinie 7 przed blokiem i powiadomił policję, że leży chłopak. Od razu pojechaliśmy na miejsce – mówi st. asp. Magdalena Modrykamień, oficer prasowy KPP w Myszkowie.
Policjanci wezwali także pogotowie. Mimo prób reanimacji młodzieńca nie udało się uratować. 
– Na razie nie wiemy czy był to nieszczęśliwy wypadek czy samobójstwo. Policjanci pracują nad ustaleniem przyczyn tego zdarzenia – mówi rzecznik.
Sąsiedzi mówią, że chłopak skakał z dachu bloku. – Nikodem nie miał w nikim opracia. Matka nie wiadomo gdzie jest. Pewnie się załamał. To jest tragedia. Sąsiedzi mówią, że chłopak skakał z tego wyższego bloku na niższy – mówi ze łzami w oczach starsza kobieta, mieszkająca w sąsiednim bloku.
Na miejscu tragedii palą się znicze.