Podczas ostatniej sesji (tej samej, podczas której zdenerwowany mieszkaniec miasta, człowiek niezwiązany z polityką, wyraził o Krawczyku swoje zdanie) doszło do niezwykłego incydentu. Radny pokazał, jak nienawidzi dziennikarzy – oczywiście tych, którzy nie piszą po jego myśli – i zaapelował do władz Częstochowy o… „inwigilowanie” ich. Bo radny chce wiedzieć, kto co pisze, gdzie pracuje, gdzie pracują jego bliscy itp. Pomijam tu fakt, że inwigilacja byłaby bezprawna. Chcę tylko zapytać: za co nas pan tak bardzo nie lubi?
Czy ta frustracja wynika z faktu, że ostatnio nie miał pan dobrej prasy? W cyklu „Jak kupić radnego” w regionalnym tygodniku częstochowskim „7 dni” w odcinku o radnym Krawczyku opublikowano (pisownia oryginalna): „Kompletne – jak na radnego prawie ćwierćmilionowego miasta – nic. Zero. Żadnych opiniotwórczych wystąpień, żadnego konkretnego choćby zarysu programu działań modernizacyjnych dla miasta (…) Nowa stara podklasa w życiu publicznym – „biznes rodzinny” i pasożyt administrujący and company, beneficjent rosnącej w siłę partyjnej biurokracji (…) Ludzie bez doświadczenia zawodowego i życiowego w roli radnych czy posłów to katastrofa wynaturzonej demokracji, to prawdziwe nieszczęście dreptania w miejscu (…)”
Błysnął pan też „wyżej”. W sierpniu ogólnopolski portal wPolityce.pl opisał, jak radny Krawczyk „pompował” koła swego ugrupowania, wpisując do nich tzw. martwe dusze, czyli ludzi, którzy kiedyś partii działali, ale już od dawna nie mieli ochoty mieć z nią nic wspólnego. Autor artykułu sugerował, że był pan nawet skłonny opłacać za tych ludzi składki! Więcej o tym tutaj.
No faktycznie, można się na tych dziennikarzy wkurzyć… Frustracja jednak nie upoważnia pana do obrażania nas. A czujemy się obrażeni i jest nam zwyczajnie przykro, gdy na portalach internetowych i podczas swoich wypowiedzi przekręca pan nazwy tytułów, dla których piszemy, wyrażając w ten sposób pogardę i kpiąc z nas.
W przeciwieństwie do pana robimy to, w co wierzymy. Nie lubi nas pan pewnie dlatego, że nie atakujemy ze wściekłą furią pana politycznych przeciwników, a z pana samego nie robimy gwiazdy. Ale w wolnym kraju nie musimy wyznawać tej samej wiary. To nie jest powód, by nas nienawidzić ani by z nas publicznie kpić. Tak nie wolno. Nienawiść to złe uczucie, i kiedy skierowane jest ku panu, i kiedy skierowane jest ku nam.
Szkoda gadać. Panie Jacku, to, co pan robi, jest nie tylko podłe, ale głupie i naiwne. Przerost ambicji i formy nad treścią to niebezpieczna cecha…