Kibice i działacze częstochowskiego Włókniarza liczyli, że w niedzielę drużyna Marka Cieślaka zapewni sobie udział w play-offach. Tak się jednak nie stało, bo na przeszkodzie stanęły dwie rzeczy. W Częstochowie padało przez całą noc oraz niedzielne przedpołudnie. Do tego dość niska temperatura jak na tę porę roku sprawiła, że nawierzchnia toru schła bardzo powoli. Po dość długo trwających na obiekcie pracach sędzia Paweł Słupski w porozumieniu z przedstawicielami obu klubów zdecydował się przełożyć niedzielny mecz. Mimo to Włókniarz mógłby cieszyć się z awansu do play-offów pod warunkiem, że Get Well Toruń nie pokonałby u siebie za trzy punkty Cash Broker Stali Gorzów. Wydawało się to mało realne, ponieważ zespół Jacka Frątczaka musiałby wygrać na własnym torze różnicą 20 punktów. A jednak torunianie dopięli swego i awansowali na czwarte miejsce. Częstochowianie nie mają teraz wyjścia i muszą przynajmniej zremisować z GKM-em Grudziądz.
Trudny przypuszczać, aby w takim momencie zespół Marka Cieślaka dał się ograć drużynie, która zapewniła sobie bezpośrednie utrzymanie w PGE Ekstralidze. Dla grudziądzan mecz w Częstochowie nie będzie miał większego znaczenia. Na zespole Roberta Kempińskiego nie ciąży już żadna presja. Nie znaczy to jednak, że Włókniarz nie powinien się niczego obawiać. Częstochowianie muszą podejść do tego meczu w pełni skoncentrowani, żeby nie powtórzyła się historia z minionego sezonu, kiedy do ostatniego biegu męczyli się z GKM-em Grudziądz.
Włókniarzowi wystarczy remis, aby awansować do rundy play-off i zepchnąć Betard Spartę Wrocław na czwarte miejsce. Wtedy to częstochowianie zmierzą się w półfinałach z Cash Broker Stalą Gorzów, a wrocławianie będą skazani na lidera Fogo Unię Leszno.
Źródło: własne