– Wiedzieliśmy już wcześniej, że trener Kędziora dogadany jest w Gdańsku. Docierały do mnie informacje, że jednym z powodów była bliskość stadionu żużlowego od jego miejsca zamieszkania – twierdzi Michał Świącik, prezes Włókniarza. – Dziękuję Lechowi za to, co zrobił dla Włókniarza, choć zdarzały się gorsze dni w jego relacjach z klubem. Nie jest jednak tak, że sukces Włókniarza to sukces jednej osoby.
Na łamach jednego z lokalnych mediów trener Kędziora miał powiedzieć, że Włókniarz złożył mu ofertę, która była nie do przyjęcia. – Po rewelacjach prasowych skontaktowałem się z Lechem Kędziorą. Stwierdził, że była to luźna rozmowa z dziennikarzem i nie do końca mogło się wszystko zgadzać. Dziwię się jednak, że tak poważny i doświadczony człowiek dał się tak łatwo zmanipulować – mówi Świącik.
Sternik Włókniarza zapewnia, że Kędziora otrzymał taką samą ofertę, jaką dostają inni trenerzy ekstraligowych drużyn żużlowych. – Zaproponowaliśmy trenerowi Kędziorze 10 miesięcy pełnego wynagrodzenia na poziomie najlepiej opłacanych szkoleniowców PGE Ekstraligi – twierdzi Świącik. – W styczniu i lutym nie musiałby przebywać w Częstochowie, ponieważ przygotowaniem fizycznym zawodników zajmuje się w tym czasie Piotr Ruszel.
Włókniarz intensywnie poszukuje osoby, która godnie zastąpi Lecha Kędziorę. W klubie rozglądają się też za kierownikiem i menadżerem drużyny. – Przypomnę, że całkiem niedawno byliśmy świadkami spektakularnych zmian we Wrocławiu, gdzie Piotr Baron odszedł do Leszna, a przyszedł Rafał Dobrucki – zauważa Świącik. – Jesteśmy już po pewnych rozmowach i mogę zapewnić, że nowe osoby w sztabie szkoleniowym powinny zagwarantować dobry wynik sportowy Włókniarza.
Źródło: własne