Manifestację zorganizował Komitet Częstochowian „Nasz dworzec. Wspólna sprawa!”. – Przypominam, że PKP S.A. to spółka Skarbu Państwa, a Skarb Państwa to nic innego jak nasze wspólne pieniądze. I to właśnie nasze pieniądze zostaną tutaj utopione. Mówimy o ogromnych kwotach – mówił Włodzimierz Gidziela, członek Towarzystwa Przyjaciół Częstochowy. Przetarg wygrała firma, która wyceniła prace, czyli wyburzenie obecnego dworca i budowę przystanku kolejowego w Częstochowie, na 119 milionów złotych. W mieście, które przez wiele lat było miastem wojewódzkim! A teraz — według nich — nie zasługuje już na pełnoprawny dworzec. Chcą nam postawić przystanek kolejowy – dodawał.
Jak przekonywał, inwestycja pochłonie więcej pieniędzy, a jej realizacji zajmie więcej czasu niż deklarowane dwa lata.
Głos zabrał również Jarosław Kapsa, miłośnik historii Częstochowy. – Sprawa dworca w Częstochowie jest sprawą z szerszą perspektywą. Bo najmniej racjonalnie wydaje się cudze pieniądze na cudze potrzeby. Z nieracjonalnością łączy się pewna arogancja i łotrostwo polegające na marnowaniu naszych pieniędzy, a tym samym naszej ciężkiej pracy – mówił.
Podczas protestu zbierane były podpisy pod petycją w obronie dworca, która jak zapowiedzieli społecznicy, zostanie przekazana ministrowi infrastruktury Dariuszowi Klimczakowi.
Mimo protestów częstochowskich aktywistów, społeczników i przedstawicieli różnych środowisk przeciwko wyburzeniu dworca głównego PKP w Częstochowie, wygląda na to, że jest to już nieuchronne. 23 kwietnia Polskie Koleje Państwowe S.A. zawarły umowę z generalnym wykonawcą budowy nowoczesnego centrum przesiadkowego pełniącego jednocześnie funkcję dworca głównego PKP w Częstochowie. Ruszyły już przygotowania do rozbiórki. Po stronie wschodniej przy ul. Piłsudskiego pojawiły się ogrodzenia firmy wyburzeniowej Mega-pol.














Źródło: własne