Tytuł nie ma odniesienia do fabuły, jest można rzec przypadkowy. Przypadkowo powstał też pomysł realizacji tego spektaklu w Częstochowie. Bartosz Kopeć – aktor, odgrywający rolę Sir Tobiego Czkawki ukończył Wydział Aktorski Akademii Teatralnej w St. Petersburgu. Tam też powstał pomysł i rozpoczęły się rozmowy z teatrem na temat realizacji sztuki. Początkowo rozważano dzieła Moliera, jednak ostatecznie zwyciężyła komedia romantyczna w mistrzowskim przekładzie Stanisława Barańczaka.
Artyści podczas prób mieli przed sobą trzy wersje sztuki: po polsku, w oryginale oraz w języku rosyjskim.
– Język to mentalność. Między ludźmi jest słowo. Bariera językowa była dużym utrudnieniem – opowiada reżyser Gennady Trostyanetskiy.
– Pomoc Pani Jolanty Jakubowskiej jest nieoceniona – podkreśla dyrektor teatru Robert Dorosławski.
– Wszystko jest tutaj najwyższej klasy – mówi tłumacz, która nieustannie uczestniczyła w próbach, które trwały od rana, czasem do późnej nocy.
Spektakl rozpoczyna scena z Mikołajem Kopernikiem. Wobec tego należało zrozumieć co to dzień i noc dla ludzi w Częstochowie. – Mieszkańcy tego małego pracowniczego miasta chcą kochać, żyć szczęśliwie i wierzyć, że nie są tutaj przypadkiem. Chcą tworzyć swoje życie. Jeśli obdarujemy ich małym, trzygodzinnym świętem, to być może, oderwą się od szarości. Nie należy przygotowywać się do oglądania sztuki. To jak z zakochaniem się. Dźwięk muzyki Mozarta, czy obraz Matejki, na którym Astronom rozmawia z Bogiem naturalnie wywołują wzruszenie – komentuje Trostyanetskiy.
Teatr rosyjski jest teatrem ruchu. Aktorzy pracowali z choreografem, reżyserem ruchu Vladymirem Goncharovem. – Chcę zwrócić uwagę aktorów na te części ciała, których używamy nieświadomie. To jak chodzimy, czy siedzimy przenosimy na scenę, a ruch staje się barwą roli- tłumaczy.
Grający postać Błazna Waldemar Cudzik występuje jako profesjonalny aktor pantomimy, a nie w każdym teatrze można to zrealizować.
– To była gigantyczna praca. Teatr słowa zjadł żywe serce, a zapomnieliśmy, że człowiek to poruszająca się planeta. Praca „nad Szekspirem” to niezwykłe doświadczenie dla artystów. Problem polega na tym, że zostało bardzo dużo zrobione i teraz z czegoś powinniśmy zrezygnować – dodaje ze smutkiem reżyser.