– Stal wyraźnie nam nie leży – przyznaje Marek Papszun, trener Rakowa. – Przeżywamy ciężkie chwile, bo myśleliśmy, że nastąpi eksplozja radości. Tymczasem jeszcze raz okazało się, że piłka jest nieprzewidywalna i wszystko może się wydarzyć. Musimy teraz przeanalizować, dlaczego mieliśmy tak słabą pierwszą połowę, bo w drugiej części graliśmy już na swoim poziomie.
Chyba mało kto wybierając się na środowy mecz Rakowa przypuszczał, że częstochowska drużyna nie będzie nawet w stanie zremisować ze znajdującą się w strefie spadkowej Stalą Stalowa Wola. W klubie szykowano się już na fetę z okazji awansu na zaplecze ekstraklasy. Świętowanie trzeba było jednak odłożyć na później.
Już w pierwszych minutach meczu inicjatywa była po stronie goście, którzy mieli trzy dogodne sytuacje. Autorem pierwszej bramki był Przemysław Stelmach, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pokonał w 17. minucie strzałem głową Mateusza Lisa. Ku niedowierzaniu częstochowskich kibiców zespół ze Stalowej Woli w pierwszej połowie zdobył jeszcze dwa gole. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się w 41. i 44. minucie Adrian Dziubiński.
Po zmianie stron Raków próbował zdobyć kontaktową bramkę, ale czujny między słupkami bramki gości był Bartosz Koncki. Częstochowianie nie zdołali odwrócić losów tego spotkania, a na domiar złego kończyli mecz w dziesiątkę. W 82. minucie druga żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Tomasz Margol.
– Myślę, że zawodnicy Rakowa trochę nas zlekceważyli – uważa trener Stali Janusz Białek. – Graliśmy konsekwentnie i uważnie w defensywie. Moja drużyna nie popełniła większych błędów. Najważniejsze, że potrafiliśmy strzelić bramki. Złapaliśmy głęboki oddech i wracamy do walki o utrzymanie.
Kibicom częstochowskiego Rakowa trudno było pogodzić się z porażką swojej drużyny, czemu dali dobitny wyraz. – Ten mecz pokazał jak kibice do nas podchodzą. Dla nich nie liczy się 30 poprzednich spotkań, tylko kilkanaście minut jednego meczu – twierdzi trener Papszun.
Częstochowianie czekali jeszcze na wynik spotkania Radomiaka Radom z GKS-em Bełchatów. Gdyby ci pierwsi przegrali, bądź zremisowali, Raków mimo porażki zapewniłby sobie awans do I ligi. Tak się jednak nie stało, bo Radomiak wygrał 4:1.
RKS Raków Częstochowa – Stal Stalowa Wola 0:3 (0:3)
RKS Raków: Lis – Petrasek, Mesjasz, Margol, Mazan (65′ Kowalczyk), Płonka, Łabojko, Malinowski, Sołowiej (57′ Mizgała), Oziębała (75′ Duriska), Wróbel (85′ Siedlik).
Stal Stalowa Wola: Koncki – Wójcik, Kolbusz, Jarosz, Korczyński, Żołądź, Dziubiński (81′ Bętkowski), Gębalski, Wasiluk, Jonkisz, Stelmach (90′ Siudak).
Źródło: własne