Strona główna SportPiłka nożna Spadkowicz z ekstraklasy za mocny dla Skry. Porażka z Podbeskidziem
0 komentarze 64 views

Spadkowicz z ekstraklasy za mocny dla Skry. Porażka z Podbeskidziem

Po bardzo obiecującym początku w starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała częstochowskiej Skrze przyszło przełknąć gorycz porażki. Drużyna, która jeszcze w poprzednim sezonie występowała w krajowej elicie, była w poniedziałkowy wieczór za silna dla częstochowian i zasłużenie wygrała 1:0.

– Nie możemy tak łatwo tracić bramek, bo potem jest bardzo ciężko wyrównać – przyznał na pomeczowej konferencji trener Skry, Jakub Dziółka.

Częstochowianie spotkanie w stolicy Beskidów rozpoczęli nad wyraz wysokim pressingiem, mocno zawężając pole gry gospodarzom. W 9. minucie efektowny rajd prawą stroną przeprowadził Mikołaj Kwietniewski. Jedynym sposobem miejscowych na zatrzymanie go był faul na linii pola karnego. Do uderzenia z bardzo dobrej pozycji podszedł Marcin Stromecki, ale posłał piłkę nieco za wysoko. Gra Skry wyglądała na początku bardzo obiecująco, gdy Podbeskidzie przeprowadziło akcję prawą stroną. Do wystawionej piłki doszedł Kamil Biliński i z pomocą słupka umieścił piłkę w bramce. Na zegarze była dopiero 14 minuta meczu.

To zdarzenie wyhamowało nieco ofensywne zapędy Skry. 10 minut później bielszczanie mogli podwyższyć prowadzenie. Kacper Gach w doskonałej sytuacji posłał jednak piłkę minimalnie obok słupka. Skra od czasu do czasu próbowała odgryzać się kontrami. Jak choćby w 37. minucie, gdy Maćkowi Masowi piłka spadła pod nogi przed polem karnym rywali. Decyzja o strzale była bardzo słuszna, niestety piłka poszybowała nad poprzeczką. Starając się grać przyjemny dla oka i w miarę otwarty futbol drużyna trenera Dziółki schodziła do szatni z wynikiem 0:1.

Po przerwie jednak to gospodarze wyszli z większym animuszem. Już w pierwszej akcji po wznowieniu „Górale” mogli zdobyć gola, sam na sam z Kosem znalazł się Giorgi Merabaszwili, nasz bramkarz stanął jednak na wysokości zdania. Skra została mocno przyciśnięta do defensywy, a często jedynym sposobem na zatrzymanie Podbeskidzia było uciekanie się do faulu. Gospodarze parli do zdobycia drugiego gola, a Skrze brakowało pomysłu w ofensywie. Tempo gry było również nieco mniej intensywne niż w pierwszej odsłonie.

Skra została zepchnięta do defensywy. Podbeskidzie stworzyło sobie kilka sytuacji na zdobycie drugiego gola. W 77. minucie mieliśmy bardzo dużo szczęścia po dynamicznej akcji, gdy piłka odbijała się w polu karnym niczym po stole bilardowym. W 82. minucie swoje najlepsze czasy chciał wspomnieć Marko Roginić, jego strzał z lewej nogi poszybował jednak obok słupka. Siedem minut później uderzenie Bilińskiego na rzut rożny sparował „Kosik”. Zawodnicy Skry mieli swoją szansę dopiero w doliczonym czasie gry. Po rzucie rożnym nie udało się wepchnąć piłki do bramki Polacka. Obiektywnie przyznać jednak trzeba, że strata punktów tego dnia przez Podbeskidzie byłaby wynikiem niesprawiedliwym.

– Jadąc tu liczyliśmy na zdobycz punktową po naszych ostatnich dobrych występach. Mieliśmy plan, aby zagrać dziś nieco wyżej, nawet po straconym golu. Stworzyliśmy jednak zbyt mało sytuacji, aby strzelić bramkę. Najlepszą mieliśmy chyba w ostatnich minutach. Zespół jest jeszcze zbyt mało doświadczony, aby z takiego przebiegu rywalizacji wycisnąć remis. Nie możemy tak łatwo tracić bramek, bo potem jest bardzo ciężko wyrównać. Mamy teraz przerwę i musimy się jak najlepiej przygotować do meczu z Zagłębiem Sosnowiec – powiedział po spotkaniu trener Jakub Dziółka.

W zupełnie innym nastroju, co zrozumiałe był trener miejscowych, Piotr Jawny: – Z przebiegu meczu jest to zasłużona wygrana, bo mieliśmy pełną kontrolę. Takie są nasze założenia, żeby kontrolować grę i stwarzać sobie sytuacje. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku. Cieszy to, że drugi mecz z rzędu nie tracimy gola. Chcemy stworzyć wokół Podbeskidzia otoczkę drużyny, której jest ciężko strzelić bramkę. Wygraliśmy z trudnym przeciwnikiem, ale moja drużyna była dziś lepsza.

Wyniki innych meczów poukładały się w taki sposób, że minimalna porażka w Bielsku-Białej przesunęła Skrę na 16. miejsce w tabeli, do strefy spadkowej. Klasyfikacja po pięciu seriach gier jest jednak tak spłaszczona, że do szóstej Arki Gdynia traci ona raptem trzy „oczka”. W najbliższy weekend Skra będzie odpoczywać, ponieważ mecz z Sandecją Nowy Sącz został przełożony. Kolejne ligowe spotkanie częstochowianie rozegrają dopiero 4 września w Sosnowcu z Zagłębiem.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Skra Częstochowa 1:0 (1:0)

Podbeskidzie: Polacek, Kowalski-Haberek, Frelek (Laskowski), Merebashvili (Bieroński), Gach, Roman (Polkowski), Scalet (Roginić), Rodriguez, Gutowski Ż, Mikołajewski, Biliński (Wełniak)

Skra: Kos, Mesjasz, Brusiło Ż (Napora), Winiarczyk, Krzyżak, Sajdak, Nocoń (Szymański), Stromecki (Baranowicz), Kwietniewski, Niedbała Ż (Lukoszek), Mas

Źródło: Skra Częstochowa

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl