Nowy trener, stare DNA. Ale to nie wystarczyło
Dawid Szwarga przejął zespół, który znał od podszewki. Pracował z Papszunem przez kilka sezonów, więc nie planowano rewolucji. Miała być ewolucja. Szwarga postawił na kontynuację stylu gry – wysokie pressowanie, szybki odbiór, płynne przejście do ataku. Ale rzeczywistość okazała się bardziej złożona.
W lidze Raków nieco spuścił z tonu. Choć pozostawał w ścisłej czołówce, brakowało stabilności. Pojawiły się wahania formy, szczególnie na początku sezonu, co można było zrzucić na proces adaptacji do nowego trenera i równoległą grę na trzech frontach. Szwarga musiał rotować składem, zarządzać zmęczeniem i kontuzjami, a to odbijało się na wynikach w Ekstraklasie.
Jednak mimo tych trudności, Raków wciąż prezentował się jako zespół zorganizowany, grający nowoczesny futbol. To nie była już maszyna Papszuna, ale drużyna Szwargi – może mniej zdominowana przez jedną wizję, bardziej elastyczna, ale wciąż trudna do pokonania. Zakłady online w Fuksiarzu na zwycięstwa Rakowa nie były już takie oczywiste jak w poprzedniej kampanii, gdy zespół zdobywał mistrzostwo Polski.
Ostatecznie Raków zajął dopiero 7. miejsce w Ekstraklasie na koniec sezonu. Do 4. lokaty brakowało tylko trzech punktów, a do trzeciej – siedmiu. Dwa czy trzy dodatkowe zwycięstwa zamiast porażek – a było ich aż 10 – zadecydowały o tym, że Szwarga pracował w Częstochowie tylko przez jeden sezon.
Europa stała otworem
Prawdziwą historią sezonu była jednak przygoda w europejskich pucharach. Raków, jako mistrz Polski, rozpoczął rywalizację od eliminacji Ligi Mistrzów. Klub z Częstochowy nigdy wcześniej nie był tak blisko piłkarskiego raju. I choć marzenia o Champions League zakończyły się na IV rundzie eliminacji, to drużyna zdołała osiągnąć coś równie cennego – awans do fazy grupowej Ligi Europy, co było historycznym wyczynem.
Droga do fazy grupowej była długa i wyczerpująca. Raków pokonał Florę Tallin, Karabach Agdam oraz Aris Limassol, a w decydującym dwumeczu o Champions League uległ FC Kopenhaga. Choć porażka bolała, nie przekreśliła europejskich ambicji. Częstochowianie po raz pierwszy w historii klubu zagrali jesienią w grupie Ligi Europy.
Grupa z Atalantą, Sportingiem i Sturm Graz była wymagająca. Raków od początku był skazywany na walkę o trzecie miejsce. Ostatecznie z dorobkiem 4 pkt – takim samym jak Sturm – mistrz Polski zajął ostatnią pozycję.
Gra w europejskich pucharach często odbija się na formie ligowej. Raków boleśnie się o tym przekonał. Choć zespół długo pozostawał w czołówce tabeli, to wiosną wyraźnie osłabł. To był sezon trudny, ale potrzebny. Po nim Papszun wrócił do ekipy z Częstochowa i znowu stara się osiągnąć z nią sukces.
Źródło: Artykuł sponsorowany, foto: https://commons.m.wikimedia.org/wiki/File:Rak%C3%B3w-Aris-_1.jpg