Spotkanie ze Zniczem zaczęło się od trzęsienia ziemi, czyli straconej bramki już w 4. minucie. Maciej Firlej przelobował Mikołaja Biegańskiego po niezrozumieniu w defensywie gospodarzy. A potem, podobnie jak w dobrych horrorach było już tylko ciekawiej. Trzy minuty później odpowiedzieć próbował Piotrek Nocoń, ale tym razem bramkarz jeszcze sobie poradził. W 11. minucie mogło być 0:2, ale Bonyanga Owe w 100-procentowej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 18. minucie kibice, którzy w końcu mogli oglądać Skrę na „Lorecie” mieli pierwszy powód do głośnego okrzyku radości. Po koronkowej akcji lewą stroną do wyrównania doprowadził „Nocek” uderzając nie do obrony lewą nogą.
Po tym golu wróciła Skra z najlepszych momentów tego sezonu. W 27. minucie Kamil Wojtyra mógł zdobyć gola, ale pocelował minimalnie niecelnie. Trzy minuty później z całej siły sprzed pola karnego huknął „Nocek”. Za kolejne trzy podobnej sztuki spróbował rozgrywający dziś bardzo dobre spotkanie Daniel Pietraszkiewicz, ale piłka po jego strzale również poszybowała nad poprzeczką. W 35. minucie Skra w końcu dopięła swego. Ofensywną akcję prawą stroną zainicjował Piotrek Nocoń, goście odczytali jednak jego zamiary. Wtedy do akcji wkroczył Damian Warnecki, który zebrał drugą piłkę i nie zastanawiając się długo uderzył w długo róg sprzed pola karnego. Piotrowi Misztalowi pozostało tylko wzrokiem odprowadzić wtaczającą się do bramki piłkę. Jednak dwie minuty później to pruszkowianie mogli wyrównać. Po silnym i celnym uderzeniu z rzutu wolnego efektowną paradą popisał się Biegański.
Druga połowa zaczęła się dla Skry niestety podobnie jak pierwsza. W 51. minucie goście zdobyli wyrównującą bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową w bramce po raz drugi w tym meczu umieścił Maciej Firlej. Kolejne minuty to prawdziwa wymiana ciosów, zawodnicy podejmowali próby indywidualnych strzałów, które miały szanse znaleźć się w bramce, a kibice byli świadkami otwartego i bardzo atrakcyjnego meczu. Wspominanie wszystkich sytuacji zajęłoby za dużo miejsca, ale na pewno warto zatrzymać się przy 75. minucie i ofiarnej interwencji „Biegana”, gdy blok defensywny Skry popełnił błąd nie przecinając groźnej piłki.
Najważniejsze w tym spotkaniu miało jednak dopiero nadejść. W 81. minucie Kamil Wojtyra przejął piłkę sporo przed polem karnym, rozpoczął sprint z piłką przy nodze i będąc sam na sam z Misztalem zachował zimną krew posyłając piłkę tuż przy lewym słupku. Piłkarze Znicza po straconej bramce już się nie podnieśli, a Skra mogła w końcu poczuć smak zwycięstwa. – Bardzo potrzebowaliśmy tej wygranej. Udało się wygrać i zeszło z nas ciśnienie, ponieważ te remisy i przegrane się mnożyły. Mamy nadzieję, że tak już zostanie do końca – powiedział po spotkaniu strzelec zwycięskiej bramki. – Na szczęście udało się w miarę szybko wyrównać. Nie gol jednak jest najważniejszy, a wygrana po tak długiej serii bez wygranej. Przyznam szczerze, że nie pamiętam tak długiej serii odkąd jestem w Skrze. Mam nadzieję, że do końca sezonu będziemy już tylko wygrywać, bo myślę, że na nowo jesteśmy w stanie się włączyć do walki o baraże – dodał z kolei zdobywca gola na 1:1, Piotr Nocoń.
Wygrana sprawiła, że Skra awansowała aż o trzy pozycje w tabeli i jeśli utrzyma ten kurs do końca rozgrywek powalczy w czerwcu w barażach o awans. – Chłopaki potrzebowali tego zwycięstwa, tak jak cały klub, bo kiedy pracujesz i nie ma z tego efektu pozytywnego to ciężej jest przychodzić do pracy. Mecze są przede wszystkim dla kibiców i taki mecz jak ten myślę, że powinien ich zachęcić do przychodzenia na stadiony. Mamy postawiony cel przez zarząd zagrać w barażach i mamy zamiar go wypełnić – podsumował na pomeczowej konferencji Konrad Gerega, który dwa dni temu wspólnie z Jackiem Rokosą przejął zespół od Marka Gołębiewskiego.
– Zaczęliśmy bardzo dobrze, prowadziliśmy i zamiast kontrolować spotkanie, to źle połapaliśmy pressing i z tego stworzyły się sytuacje bramkowe dla Skry. W tym meczu nikogo nie interesował podział punktów. To była kwestia, która drużyna wygra 3:2. Po bardzo prostym błędzie w strefie środkowej boiska daliśmy Skrze wyprowadzić akcję, dzięki której to gospodarze cieszą się z wygranej – skomentował szkoleniowiec Znicza, Piotr Kobierecki.
Już w niedzielę, 23 maja o godz. 15 Skrę czeka bardzo istotne spotkanie w Elblągu z Olimpią. Gospodarze rozpaczliwie bronią się przed spadkiem, częstochowianom ewentualna wygrana powinna utorować drogę do celu, jakim jest czołowa szóstka.
Skra Częstochowa – Znicz Pruszków 3:2 (2:1)
Skra: Biegański Ż , Brusiło Ż , Sadowski Ż , Rogala, Pietraszkiewicz (Kazimierowicz) , Noiszewski (Klisiewicz) , Nocoń, Gołębiowski Ż , Napora Wojtyra, Warnecki (Smykowski)
Znicz: Misztal, Wichtowski (Hrnciar), Bochenek, Pomorski, Tabara, Grudziński, Machalski, Firlej, Kaliniec, Baran, Owe (Gabrych)
Źródło: Skra Częstochowa