– Motor wprawdzie jest beniaminkiem, ale to klub z wielkim potencjałem i ambicjami. Nie mamy się nawet co porównywać z ich budżetem – mówił po spotkaniu z lublinianami trener Skry Częstochowa, Marek Gołębiewski.
Kto wybrał się w sobotę na Loretańską z pewnością nie żałował. To była bardzo dobra promocja drugiej ligi. Starcie z beniaminkiem zakończyło się remisem 1:1, ale sytuacji bramkowych dla obu drużyn było kilka razy więcej.
Pierwsze pół godziny starcia z lublinianami toczyło się w dość ostrej, aczkolwiek sennej atmosferze. To był najmniej atrakcyjny fragment tego meczu, w którym blisko zdobycia bramki w 5. minucie był Kamil Wojtyra, a 20 minut później przed stratą gola uratował nas Mikołaj Biegański. Wszystko zmieniło się w 34. minucie, gdy na prowadzenie po świetnym podaniu Wojtyry Skrę wyprowadził Adam Olejnik. Chwilę później mógł być remis, ale częstochowian uratował słupek po uderzeniu Daniela Świderskiego. Akcje zaczęły przenosić się z jednego pola karnego w drugie, bo kilka minut później prowadzenie mógł podwyższyć Wojtyra.
Druga połowa niestety zaczęła się fatalnie dla gospodarzy. Już w 49. minucie do wyrównania doprowadził Rafał Król po akcji lewą stroną i zamieszaniu w polu karnym. Później mecz zrobił się niezwykle otwarty i atrakcyjny dla kibiców. W 56. minucie ładną przewrotką w polu karnym popisał się Daniel Świderski. Trzy minuty później Dawid Niedbała z bliskiej odległości trafił w bramkarza po podaniu Piotrka Noconia. 64 minuta to 100-procentowa okazja na gola dla gości. Świderski sam na sam z Biegańskim przeniósł jednak piłkę ponad bramką. W rewanżu defensywę Motoru postraszył Wojtyra.
Goście chyba długo po meczu jeszcze zadawali sobie pytanie, jak nie zdobyli gola w 79. minucie, kiedy to Rafał Grodzicki nie trafił do bramki z jednego metra. Dla odmiany pięć minut później Krzysztof Napora przerzucił piłkę ponad bramką. W 89. minucie znów krok od gola był Motor. Jednak to Skra w końcówce miała dwie piłki meczowe. W 92. minucie Rafał Brusiło uderzył za lekko, a tuż przed ostatnim gwizdkiem ciśnienie Sebastianowi Madejskiemu w bramce podnieśli jeszcze Sebastian Rogala oraz Lucjan Zieliński. – Myślę, że obie drużyny mają niedosyt, bo obie miały swoje okazje. Goniliśmy skutecznie po straconej bramce, druga połowa należała do nas. Mieliśmy sytuacje na skończenie meczu, ale zdajemy sobie sprawę, że Skra również. Jest tu bardzo trudno wygrać, dlatego doceniamy ten punkt, zawsze na wyjeździe to cenna zdobycz – przyznał po meczu drugi trener Motoru, Tomasz Jasik.
W podobnym tonie wypowiadał się po spotkaniu szkoleniowiec Skry, który był umiarkowanie zadowolony z przebiegu spotkania: – To był taki mecz, że mogliśmy zarówno wygrać, jak i przegrać. Skończyło się remisem. Ja przede wszystkim jestem bardzo zadowolony z gry chłopaków, momentami wyglądaliśmy naprawdę bardzo dobrze. Jeden błąd zaraz po przerwie kosztował nas stratę dwóch punktów. Nie ma jednak co płakać, bo Motor też miał 100-procentowe sytuacje.
Po czterech seriach gier Skra zajmuje wysokie 5. miejsce w tabeli z dorobkiem 7 punktów. Najbliższy rywal częstochowian – Bytovia plasuje się obecnie na pozycji lidera. Mecz na Kaszubach jest jednak zagrożony z powodu czerwonej strefy w jakiej znalazł się Bytów w związku ze stanem epidemii. Jeśli nie zostanie przełożony, to pierwszy gwizdek z Bytovią zaplanowany został w sobotę (26.09) o godzinie 18.
Skra Częstochowa – Motor Lublin 1:1 (1:0)
Skra: Biegański, Mesjasz, Nocoń, Brusiło, Niedbała (Słomka Ż), Napora, Noiszewski, Sinior Ż, Olejnik, Holik, Wojtyra (Rogala)
Motor: Madejski, Bogacz Ż, Swędrowski, Duda Ż, S. Król, Cichocki, Jagodziński (Rak), Michota ŻŻ-CZ, Grodzicki Ż, Ceglarz, Świderski (Ropski)
Źródło: Skra Częstochowa