Berenika Wiłun: Ostatnio mamy stosunkowo często okazję oglądać spektakle Teatru Tańca. Występowaliście podczas Frytki Off, a już w sobotę kolejny spektakl w ramach Nocy Kulturalnej. Jak częstochowska publiczność reaguje na tę formę sztuki?
Włodzimierz Kuca: Bywa różnie, ale chyba dobrze. Mnie jest trudno ocenić, bo będzie to subiektywne. Patrzę na spektakl jako twórca i zawsze zobaczę to, czego nie powinienem. Teatr tańca jest dziwnym zjawiskiem i efekt tego jest taki, że ludzie dziwnie reagują. Z reguły kojarzy się z baletem, z rzeczami na wpół niezrozumiałymi, a my staramy sie przedstawić coś tak, żeby dla ludzi, którzy przyjdą i oglądają był zrozumiały. Nie posługujemy się słowem, a wyłącznie tańcem i światłem. Staramy sie tak to robić, by każdy spektakl był czytelny. Czasami się to udaje, czasami nie. Na nocy kulturalnej tańczymy po raz drugi. Wcześniej tańczyliśmy „Promocję”. Mieliśmy pełną salę. Najzabawniejsze były reakcje ludzi, którzy pytali skąd jesteśmy i dlaczego nikt nie wie, że coś takiego fajnego się dzieje. Mamy swoją wierną publiczność, która zawsze przychodzi, będzie tego kilkanaście rzędów. Zawsze czekają niecierpliwie na kolejny spektakl. Myślę, że spektakle są zaskoczeniem, dla większości miłym.
BW: Teatr ma bogaty repertuar. Nad czym teraz pracujecie? Pojawi się coś nowego, czy możemy spodziewać się wznowienia któregoś ze spektakli?
Włodzimierz Kuca: Z reaktywacjami będzie kłopot. Skład Teatru Tańca, poza podstawowym, często się zmienia. Reaktywacji raczej nie przewiduję. Rozważałem zrobienie ponownie „Dzieci z dworca ZOO”, ale odszedłem od tej myśli. Niech zostanie tak jak jest. Nad czym pracujemy? Mamy kilka pomysłów w głowie, zobaczymy co z tego wyjdzie. Przewiduję, będąc wielkim optymistą, że premierę uda się zrobić pod koniec listopada. Czy to mało czasu? Ja mam bardzo zdolnych ludzi. Jednak zrobienie spektaklu to bardzo złożona praca. To także scenografia, stroje, muzyka, choreografia.
BW: Czy w Teatrze tańczą tylko dziewczyny?
Włodzimierz Kuca: To jest właśnie fałszywe pojęcie teatru tańca. Oczywiście, że mamy też panów, choć chciałbym, żeby tańczyło więcej facetów. Był taki okres, że było ich 10, teraz jest 4. To trochę za mało, żeby zrobić to, co sobie wyobrażam np.: partnerowanie, czy podnoszenie. Kobieta, kiedy tańczy rolę męską, nawet jeśli się ją wystylizuje, pozostaje kobietą tańczącą rolę męską. Dlaczego tak, skoro faceci też tańczą?
BW: Do jakich osób zatem apelujemy?
Włodzimierz Kuca: Teatr Tańca skierowany jest do ludzi, którzy mają jakiś bagaż doświadczeń i mniej więcej wiedzą czego chcą. Biorę pod uwagę uczniów ostatniej klasy gimnazjum, licealistów i studentów. Osoby takie niekoniecznie muszą mieć wcześniejszy kontakt z tańcem, bo z tym bywa różnie. Przychodzą ludzie, którzy gdzieś tańczą, tańczyli, robili i próbują dalej robić. Z takimi trzeba trochę powalczyć, bo tańczą trochę inaczej niż ja chcę. Przychodzą też tacy, którzy za wyjątkiem dyskoteki szkolnej i wesela u cioci nie mieli styczności z tańcem i tacy też są fajni. Zależy mi na tym, by wychować tancerza, który będzie mógł występować na scenie. Kto ma życzenie i chęć może spróbować własnych sił.
BW: Jak toczą się losy tancerzy Teatru? Czy wiążą swoją przyszłość z tańcem?
Włodzimierz Kuca: Jedna z dziewczyn z Teatru dostała się do Łodzi do Szkoły Tanecznej. Dwójka jest na egzaminach w Bytomiu. Gro osób, które tutaj tańczy już jest choreografami lub instruktorami tańca.
BW: Jak prezentuje się w częstochowska scena taneczna?
Włodzimierz Kuca: W Częstochowie jest bardzo dużo zespołów tanecznych, instruktorów i szkół. Jest w czym wybierać. Problem wyłania się, gdy zaczynamy mówić o poziomie, o tym, jak to wygląda na arenie ogólnopolskiej. Jestem sędzią freestylu, sędziuję między innymi na Mistrzostwach Polski. Mówiąc szczerze, za wyjątkiem zespołów, które egzystują w Częstochowskim Teatrze Tańca, czyli dzieci i młodzież, czy samych tancerzy Teatru, nie spotkałem się z zespołem na mistrzostwach Polski w hip-hopie, jazzie, modernie, który by reprezentował nasze miasto. Jednak ja się cieszę, niech ludzie tańczą.
BW: Kiedy taniec stał się pana pasją? Jak zrodził się Teatr?
Włodzimierz Kuca: To była bardzo długa droga. Zaczynałem tańczyć dość późno i to od tańca towarzyskiego, który jest odległym biegunem względem tego co teraz robię. Tańczyłem zawodowo, po czym odszedłem od tego całkowicie. Lubię ten rodzaj tańca ze względu na sentyment, ale myślę, że w dzisiejszych czasach jest dość dziwnie postawiony na głowie. Potem zacząłem prowadzić zespoły taneczne i długo trwało nim powstała forma teatru. Kiedy robiłem pierwszy spektakl sam nie wiedziałem co z tego będzie. Mam nadzieję, że po części się udało, choć to ludziom, a nie mnie oceniać.
BW: Na czym polega praca z czyimś tekstem, a jak tworzy się spektakl od podstaw?
Włodzimierz Kuca: Jeśli robi się coś opartego na literaturze, to nie bierze się za to odpowiedzialności, mówiąc oczywiście o treści. Ktoś napisał, a ja próbuję to tylko ubrać w ruch i scenę. Jeśli robię coś sam, od początku do końca, to jest to chyba trudniejsze, choćby dlatego, że wymaga pokazywania części siebie, tego jak ja myślę. Jedno i drugie ma swoją przyjemną stronę. Robiąc spektakl oparty na literaturze, książce, sztuce teatralnej – jest łatwiej, nie muszę myśleć co będzie dalej.
BW: Jeśli tancerze odpowiedzialni są za przekazanie na scenie tego, co ma pan na myśli, to zapewne istnieje miedzy wami duże porozumienie?
Włodzimierz Kuca: Z tym to jest różnie. Czasami oni się ze mną w ogóle nie zgadzają i mają do tego prawo. Ja proponuję swoją wizję, moje doświadczenia nie muszą pokrywać się z doświadczeniami tancerzy. To, że dogaduję się z nimi, a oni ze mną to jedna rzecz, ważne, żeby oni miedzy sobą się dogadywali. Na dzień dzisiejszy Teatr liczy 13 osób, to jest podstawowy skład. Jest gros tancerzy, do których mam całkowite zaufanie, którzy znają mnie, znają schematy i mam cichą nadzieję, że akceptują, bo jeszcze tutaj są. Są jeszcze adepci, którzy przychodzą i próbują swoich sił. Jeśli ktoś jest na tyle dobry, że się wybija, wtedy dołącza do grupy podstawowej i tam niech sobie radzi.
BW: Życzymy dalszych sukcesów i dziękuję za rozmowę.
Włodzimierz Kuca: Dziękuję i zapraszam na spektakl.
Spektakl „Dziewczyna z pomarańczami” Teatru Tańca Włodzimierza Kucy możemy zobaczyć w sobotę (18 czerwca) w Klubie Politechnik o godz. 21.