Remis z Cracovią może sporo kosztować drużynę Marka Papszuna, której potknięcie wykorzystał Lech Poznań, wygrywając w Gliwicach z Piastem 2:1. Zespół Macieja Skorży ma teraz dwa punkty przewagi nad częstochowianami o to on jest bliżej zdobycia mistrzostwa Polski. Dopóki jednak piłka w grze, wszystko może się jeszcze wydarzyć.

W pierwszych kilkunastu minutach niedzielnego spotkania przy Limanowskiego żadna z drużyn nie stworzyła sobie dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. W 17. minucie mocny strzał oddał Patryk Kun, ale minimalnie chybił. Częstochowianie zaczęli się coraz bardziej rozkręcać. W 38. minucie Ivi Lopez dośrodkował z rzutu rożnego do Bena Ledermana, który dograł piłkę w pole karne, gdzie świetnie odnalazł się Vladislavs Gutkovskis, pokonując strzałem głową golkipera gości. Cracovia od razu ruszyła do odrabiania strat, ale niezawodny w bramce był Vladan Kovacević.

Raków już od początku drugiej połowy szukał okazji do podwyższenia rezultatu. Przed taką właśnie stanął Lopez, który był faulowany tuż przed polem karnym. Strzał z rzutu wolnego był jednak minimalnie niecelny. Chwilę później Hiszpan miał kolejną szansę, ale ale piłka o centymetry minęła słupek. W 58. minucie piłkę w siatce umieścił Mateusz Wdowiak. Sędzia dopatrzył się jednak pozycji spalonej. Cztery minuty później za sprawą wprowadzonego z ławki Sergiu Hanki goście doprowadzili do wyrównania. Niewiele zabrakło a w 65. minucie Raków mógł wyjść na prowadzenie. Piłka po strzale Frana Tudora odbiła się od poprzeczki. Do końca wynik spotkania nie uległ już zmianie.

W PKO BP Ekstraklasie pozostały do rozegrania już tylko dwie kolejki. W następnym meczu Raków zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin, a sezon zakończy przy Limanowskiego 83 pojedynkiem z Lechią Gdańsk.

Źródło: własne, www.rakow.com