– Cieszę się z punktów, ale do gry naszego zespołu można się przyczepić – przyznaje Radosław Mroczkowski, trener Rakowa.
W ostatnich dniach w częstochowskiej drużynie panowała grypa. Z tego powodu w meczowej osiemnastce zabrakło Wojciecha Okińczyca. Zastąpił go Artur Pląskowski.
Pierwszy celny strzał na bramkę gości częstochowianie oddali w 10. minucie meczu. Piłkę uderzał Pląskowski. W 24. minucie Mateusz Kos musiał interweniować po strzale Rafała Figla. Gospodarze wyszli na prowadzenie na sześć minut przed końcem pierwszej połowy. Dariusz Pawlusiński wykorzystał rzut wolny i pięknym strzałem z ok. 30 metrów pokonał bramkarza Górnika.
W drugiej części meczu inicjatywę przejęli wałbrzyszanie. Piłkarze Rakowa wyraźnie opadli z sił. Mimo to nie pozwolili rywalom na zdobycie wyrównującej bramki.
– Do przerwy mecz wyglądał poprawnie w naszym wykonaniu – twierdzi Mroczkowski. – W drugiej połowie praktycznie broniliśmy się. Muszę jednak trochę usprawiedliwić chłopaków. Cierpimy bowiem z powodu grypy, co było widać na boisku. Na szczęście nie daliśmy strzelić sobie bramki. Z pewnością jednak nie byliśmy zespołem dominującym, który stawiał warunki, ale mimo wszystko zdobyliśmy punkty.
Z porażką nie mógł do końca pogodzić się trener Górnika Wałbrzych. – Bardzo żałuję tego meczu, bo powinniśmy wyjechać z Częstochowy choćby z jednym punktem – przekonuje Jerzy Cyrak. – Nie przyjechaliśmy tutaj, żeby oddawać punkty. Drużyna walczyła do końca. Gratuluję chłopakom determinacji. Niestety nie udało się im zdobyć tej jednej bramki.
Raków Częstochowa – Górnik Wałbrzych 1:0 (1:0)
Raków: Kos – Waszkiewicz, Pluta, Radler, Krupa (76’ Kowalczyk), Palusiński, Hoferica (66’ Kowalczyk), Reiman, Balogun (63’ Mońka), Brzęczek (46’ Serafin), Pląskowski,
Górnik: Derbisz – D. Michalak, Wepa, Figiel, Śmiałowski (60’ Folc), Lenkiewicz, Oświęcimka, Sawicki (79’ Radziemski), Stolarczyk, G. Michalak (88’ Tyktor), Bronisławski
Źródło: własne