Gratulacje dla Legii za zwycięstwo. Przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Rywalizacja trwa dalej – powiedział po spotkaniu trener Rakowa Marek Papszun. – Gratuluję mojemu zespołowi serię 21 meczów bez porażki, z tego 18 zwycięstw. Znów przeszliśmy do historii. To je ważne, ale musimy patrzeć w przyszłość, czyli budować nową
serię i tak zamierzamy zrobić – zapowiedział.
W początkowej fazie spotkania lepiej prezentowali się gospodarze. Bramkarza Rakowa próbował zaskoczyć Bartosz Kapustka, ale oddał niecelny strzał z dystansu. Kilka minut później w słupek trafił Tomas Pekhart. W 16. minucie Czech trafił do bramki gości po uderzeniu głową. W 29. minucie w sytuacji sam na sam Vladan Kovačević poradził sobie z Ernestem Muçim. W 30. minucie dobrze w naszym polu karnym Rakowa się Rafał Augustyniak, który podwyższył prowadzenie Legii.
Mimo dwubramkowej straty częstochowianie zdołali się w podnieść, czego efektem była bramka zdobyta w 32. minucie przez Bartosza Nowaka.
Do spornej sytuacji doszło w drugiej części spotkania, kiedy w 55. minucie Bartosz Slisz nadepnął w polu karnym na Giannisa Papanikolaou.
Gorąco zrobiło się w 55. minucie, kiedy Bartosz Slisz w polu karnym nadepnął na Giannisa Papanikolaou. Sędzia Piotr Lasyk wskazał na jedenastkę, jednak po weryfikacji VAR zmienił swoją decyzję. Powtórki pokazały, że miał rację, z czym nie zgadzał się jednak trener Papszun. – Rzut karny, nie wiem, dlaczego odwołany. W szkoleniach chyba już nie będę uczestniczył, bo pokazywali nam taką sytuację – stwierdził.
Gospodarzom udało się wytrzymać napór częstochowian, a do tego zdobyli trzecią bramkę. W 63. minucie Paweł Wszołek wykorzystał dokładną wrzutkę Filipa Mladenovicia i było 3:1. Częstochowianie próbowali wrócić do walki, ale nic z tego nie wyszło.
– Przewidywaliśmy, że początek będzie trudny przy takiej atmosferze i dobrej dyspozycji rywala. Nie spodziewaliśmy się jednak, że w tak prosty sposób stracimy bramki. To też jest w piłce wkalkulowane. Zdawaliśmy sobie sprawę, że mamy zespół, który potrafi się podnieść i tak też się stało. W zbyt łatwy sposób daliśmy sobie jednak strzelić trzecią bramkę, gdzie po rotacji Ivi zachował się w sposób niewłaściwy. Od tego momentu Legia była swobodna i przetrwała trudny moment, dowożąc to zwycięstwo. Dzięki temu dała sobie szansę na dalszą rywalizację o mistrzostwo Polski – przyznał trener Papszun.
Legia Warszawa – Raków Częstochowa 3:1 (2:1)
Raków: Kovačević – Svarnas, Arsenić, Rundić (79. Wdowiak), Kochergin (67. Lederman), Papanikolaou (72. Cebula), Tudor, Kun (67. Jean Carlos), Nowak, Ivi, Musiolik (46. Gutkovskis)
Legia: Hładun – Jędrzejczyk, Augustyniak, Ribeiro, Wszołek, Slisz, Josué (90. Strzałek), Kapustka (83. Celhaka), Mladenović, Pekhart (75. Rosołek), Muçi (83. Carlitos)
Źródło: własne, www.rakow.com