Faworytem starcia dwóch beniaminków był Raków Częstochowa, który wciąż walczy o miejsce w grupie mistrzowskiej. ŁKS Łódź jest „czerwoną latarnią” w lidze, choć zachowuje jeszcze szanse na utrzymanie.
W rundzie jesiennej drużyna Marka Papszuna przegrała 0:2 w Łodzi i wydawało się, że ma ogromne szanse na udany rewanż.
W pierwszych minutach niedzielnego meczu częstochowianie postawili na wysoki pressing i zdominowali rywala. Na bramkę ŁKS-u uderzali Sebastian Musiolik, Felicio Brown Forbes, David Tijanic i Kamil Piątkowski. W 32. minucie to jednak goście wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Jose Antonio Ruiza Lopeza z rzutu rożnego piłka odbiła się od Tomasa Petraska, spadła pod nogi Carlosa Morosa Gracii, który z bliskiej odległości pokonał Jakuba Szumskiego. Kilka minut później mogło być 2:0 dla ŁKS-u. Na szczęście Łukasz Sekulski przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Rakowa. Do przerwy wynik spotkania nie uległ już zmianie.
Częstochowianie potrzebowali zaledwie czterech minut drugiej połowy, aby doprowadzić do wyrównania. Dośrodkowanie z rzutu wolnego w wykonaniu Petra Schwarza wykorzystał Jarosław Jach, który kapitalnym uderzeniem umieścił piłkę w bramce. Choć w dalszej części spotkania obie drużyny miały swoje okazje do zdobycia gola, mecz zakończył się podziałem punktów.
Raków Częstochowa – ŁKS Łódź 1:1 (0:1)
Raków: Szumski – Jach, Petrasek, Piątkowski, Bartl (85. Kun), Schwarz, Sapała, Tudor (78. Malinowski), Tijanić (65. Babenko), Musiolik, Brown Forbes
ŁKS: Malarz – Klimczak, Dąbrowski, Moros Gracia, Wolski, Srnić, Ratajczyk, Trąbka, Guimaraes (67. Dominguez), Pirulo, Sekulski (75. Wróbel) Gole: Jarosław Jach (49′) – Carlos Moros Gracia (32′) Żółte kartki: Kamil Piątkowski, Tomas Petrasek – Maciej Dąbrowski, Dragoljub Srnić
Źródło: własne, www.rakow.com