Częstochowianie prezentowali się ostatnio bardzo dobrze i wydawało się, że w sobotę będą w stanie przedłużyć passę zwycięstw. Tym bardziej, że drużyna Kazimierza Moskala ma problemy ze zdobywaniem punktów w PKO Ekstraklasie. Raków z pewnością chciał się też zrewanżować rywalom za porażkę w minionym sezonie, kiedy obie drużyny grały jeszcze w I lidze. 27 kwietnia tego roku częstochowianie przegrali 0:2. Niestety również w ekstraklasie nie znaleźli sposobu na ŁKS.
Sobotnie spotkanie rozpoczęło się od dwóch groźnych ataków gości. Arkadiusza Malarza próbowali pokonać Andrija Luković i Michał Skóraś. Jednak to gospodarze wyszli na prowadzenie. W 8. minucie Dani Ramirez pokonał z bliskiej odległości Jakuba Szumskiego. W 21. minucie częstochowianie mogli wyrównać, ale sytuacji sam na sam z bramkarzem ŁKS-u nie wykorzystał Sebastian Musiolik. Cztery minuty później gospodarze cieszyli się z drugiego gola. Ricardo Guimaraes zdecydował się na mocny strzał zza pola karnego, pokonując Szumskiego. Częstochowianie szukali jeszcze kontaktowego gola, ale bezskutecznie.
Początek drugiej części spotkania był dynamiczny. Potem gra uspokoiła się i przeniosła na środek boiska. W 68. minucie sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny dla ŁKS-u Łódź. Do piłki podszedł Łukasz Sekulski, ale Szumski wyczuł jego intencje i pewnie obronił jedenastkę. Częstochowianie do ostatniego gwizdka walczyli o kontaktowego gola, ale nie przyniosło to efektów.
Kolejny mecz Raków rozegra 4 listopada z Wisłą Kraków.
ŁKS Łódź – Raków Częstochowa 2:0 (2:0)
ŁKS: Malarz – Grzesik, Rozwandowicz, Juraszek, Klimczak, Pyrdoł, Guimaraes, Srnić, Trąbka (76. Kalinkowski), Fernandez, Sekulski (80. Kujawa)
Raków: Szumski – Jach, Petrasek, Kościelny (62. Kolev), Piątkowski, Schwarz (46. Szczepański), Babenko, Luković, Malinowski, Skóraś (70. Domański)
Źródło: własne, www.rakow.com