Dla częstochowian mecz w Rybniku miał podwójną wagę. W przypadku zwycięstwa piłkarze Rakowa mogliby uwierzyć w swoje możliwości i nadal myśleć o zapleczu ekstraklasy. Stało się jednak inaczej i wygląda na to, że zespół Marka Papszuna myśli już chyba o zakończeniu tego sezonu.
W środowym meczu w składzie częstochowian zabrakło pauzującego za kartki Adriana Klepczyńskiego. Zastąpił go Adam Mesjasz. Tym razem między słupkami stanął Mateusz Kos.
Częstochowianie mogli otworzyć wynik spotkania, ale doskonałą sytuację zmarnował Damian Warchoł, który miał przed sobą jedynie bramkarza gospodarzy. W 30. minucie faulowany w polu karnym przez Błażeja Radlera był Marek Gładkowski. Jedenastkę wykonywał Mariusz Muszalik. Kos obronił jego strzał, ale nie poradził sobie już z dobitką Pawła Mandrysza. Nie minęły dwie minuty i było 1:1. Bramkę dającą remis zdobył głową Radler.
W 64. minucie Sebastian Siwek dostał znakomite podanie, wpadł w pole karne i umieścił futbolówkę w bramce obok bezradnego Kosa. Kilka minut później ROW mógł prowadzić 3:1, ale piłka po strzale Mandrysza odbiła się od poprzeczki. Rybniczanie poczuli wiatr w żagle i w 72. minucie zdobyli trzecią bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kos sparował piłkę na poprzeczkę, ale przy dobitce Gładkowskiego był już bezradny. Częstochowianie nie byli już w stanie odmienić losów tego meczu i ponieśli trzecią z rzędu porażkę. Jak dotąd Raków zdobył tylko punkt pod wodzą trenera Papszuna, który prowadzi drużynę od czterech spotkań.
ROW 1964 Rybnik – Raków Częstochowa 3:1 (1:1)
ROW: Kajzer – Janik, Grolik, Slisz (90+4′ Spratek), Krotofil, Płonka, Muszalik, Siwek (90+3′ Dzierbicki), Gojny, Gładkowski (86′ Nowak), Mandrysz (84′ Musiolik)
Raków: Kos – Góra, Mesjasz, Radler, Rogala, Bissi (78′ Mizgała), Figiel (90′ Piątek), Kamiński, Malinowski (66′ Sabiłło), Warchoł (71′ Carlinhos), Okińczyc
Źródło: własne, www.rksrakow.pl