Obie drużyny doskonale się znają, ale nie ze względu na ilość bezpośrednich spotkań, tylko samych zawodników. O sile MKS-u Będzin decyduje aż czterech siatkarzy, którzy w przeszłości reprezentowali barwy AZS-u. Jednym i drugim nie była więc potrzebna dodatkowa motywacja.
Częstochowianie rozpoczęli spotkanie nieco lepiej od rywali. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:6 i przez pewien czas utrzymywała tą niewielką przewagę. Niestety przy stanie 19:17 dla AZS-u najpierw punkt w ataku zdobył Miłosz Hebda, a potem dwukrotnie pomylił się Artur Udrys. To dodało skrzydeł gospodarzom, którzy wygrali seta 25:22.
Zespół Marka Kardosa szybko zapomniał o pierwszym secie i w drugiej odsłonie brylował na parkiecie. Bartosz Janeczek i Michał Kaczyński byli bezbłędni w ataku. Do tego dobrze przyjmował zagrywkę Rafał Szymura. Częstochowianie pewnie wygrali drugą odsłonę 25:14.
Trzecia partia była dość wyrównana. Przez większość seta minimalną przewagę utrzymywali jednak gospodarze. W końcówce AZS kilka razy zbliżył się do rywali na jeden punkt, ale ostatecznie drużyna z niezwykle walecznym Hebdą wygrała 25:22.
Gospodarze poszli za ciosem i w czwartym secie prowadzili 5:2. Wydawało się, że mają już częstochowian w garści. Tymczasem przyjezdni zerwali się jeszcze do ataku i wygrali cztery piłki z rzędu. Jak się okazało, to był ostatni w tym meczu zryw akademików. Na drugiej przerwie technicznej przegrywali już 10:16. Tej straty nie byli już w stanie odrobić.
MKS Banimex Będzin – AZS Częstochowa 3:1
(25:22, 14:25, 25:22, 25:18)
MKS: Oczko, Hunek, Hebda, Sarnecki, Pawliński, Gaca, Milczarek (libero) oraz Mierzejewski (libero), Kowalski, Warda, Żuk, Tomczyk.
AZS: de Amo, Przybyła, Szymura, Kaczyński, Janeczek, Udrys, Stańczak (libero) oraz Napiórkowski, Buczek, Khilko
Źródło: własne