W czterech ostatnich meczach Łuczniczka nie zdobyła ani jednego punktu. Wiadomo więc było, że gospodarze zrobią wszystko, żeby przełamać passę porażek. Tym bardziej, że do składu wrócił po kontuzji Jakub Jarosz, który ma być siłą napędową bydgoskiej drużyny. Wydawało się jednak, że po zwycięstwie z MKS-em Będzin częstochowianie będą w stanie pokrzyżować szyki rywalom.
Pierwszy set był bardzo wyrównany z niewielką przewagą gości. Przy stanie 24:23 dla AZS-u punkt zdobył Kevin Klinkenberg. W następnej akcji atak skończył Bartosz Buniak, ale z kolei na zagrywce pomylił się Matej Patak. Z triumfu w tej partii cieszyli się ostatecznie bydgoszczanie, dzięki skutecznemu atakowi Klinkenberga i zablokowaniu Stanisława Wawrzyńczyka.
W drugiej odsłonie akademicy prowadzili 9:4, a potem 17:12. Mylił się jednak ten, który sądził, że w tym secie wszystko jest już raczej przesądzone. Częstochowianie zaczęli popełniać błędy, co skrupulatnie wykorzystywali bydgoszczanie. Po asie serwisowym Jarosza doprowadzili do remisu (23:23). Akademicy mieli w górze dwie piłki setowe, ale znowu nic z tego nie wyszło. Przy stanie 27:27 Rafael Redwitz zepsuł zagrywkę, a drugiego seta zakończył skutecznym atakiem Jarosz.
Dwie partie przegrane na przewagi podcięły skrzydła częstochowianom, którzy w trzeciej odsłonie nie byli już w stanie podjąć walki, zdobywając zaledwie 13 punktów.
Łuczniczka Bydgoszcz – AZS Częstochowa 3:0
(27:25, 29:27, 25:13)
Łuczniczka: Radke, Klinkenberg, Nowakowski, Jarosz, Murek, Jurkiewicz, Bonisławski oraz Wolański, Krzysiek
AZS: Redwitz, Patak, Buniak, Lipiński, Wawrzyńczyk, Szalacha, Stańczak oraz Kowalski, Polański
Źródło: własne, AZS Częstochowa