Obyś czyjeś dzieci uczył – mówi stare przysłowie polskie, co sugeruje, że teoretycznie wszyscy wiedzą, jak trudnym wyzwaniem jest praca nauczyciela, a jednak te wakacje, te ferie, i te 18 godzin – prowokują do różnych komentarzy (mało kto pamięta niestety o fakcie, że 18 godzin spędzamy przy tablicy, a pracujemy 40 – tylko w innej formie – zebrania, rady, szkolenia, przygotowywanie lekcji, układanie i sprawdzanie klasówek, dyżury. Poprawka ponad 40 godzin!!!).
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości należałoby stwierdzić, że przede wszystkim każdy mógł zostać nauczycielem. Skończyć studia i dalej chodzić do szkoły. Pracować jako nauczyciel. Dlaczego więc jest ich coraz mniej? Dlaczego młodzi ludzie nie chcą podejmować się pracy w szkole? Dlaczego doświadczeni pedagodzy odchodzą ze szkół? Skoro tak mają dobrze. Otóż wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma – mówi inne przysłowie.
Kiedyś praca nauczyciela była swego rodzajem posłannictwem, nauczyciel był mentorem, niosącym kaganek oświaty dla wszystkich. Kojarzony z „Siłaczką” S. Żeromskiego, z poświęceniem, z wychowaniem, z faktem, że takie będą Rzeczypospolite, jakie jej młodzieży chowanie. Autorytet, szacunek, prawda!!! Gdzieście się podziały? Tuście niegdyś najmilsze przytulenie miały(…) Tęskno mi Panie…
Razem możemy to zmienić:)
Źródło: Marlena Karewicz